Węgierska huta aluminium, w której doszło do wycieku toksycznej substancji, wznowiła produkcję - poinformowała telewizja TV2. W wyniku tej najpoważniejszej w historii Węgier katastrofy ekologicznej zginęło 9 osób, a około 150 zostało rannych.

Przeciwko ponownemu uruchomieniu huty protestowała organizacja ekologiczna Greenpeace. Według niej zgoda władz na wznowienie produkcji oraz na powrót mieszkańców do zalanej czerwonym szlamem wsi Kolontar jest nieodpowiedzialna i pochopna, gdyż do tej pory nie ustalono dokładnych przyczyn katastrofy. Według ratowników do swoich domów wróciło 380 z 800 ewakuowanych mieszkańców.

W tym tygodniu węgierskie władze przejęły kontrolę nad hutą od prywatnej firmy MAL. Premier Węgier Viktor Orban uznał taki zarząd za niezbędny do czasu, aż spełnione zostaną cztery wymogi: uregulowanie zobowiązań wobec poszkodowanych, utrzymanie zatrudnienia, pociągnięcie winnych do odpowiedzialności i ujawnienie pozostałych zagrożeń na terenie huty.

W środę z aresztu zwolniony został szef MAL Zoltan Bakonyi aresztowany w poniedziałek na 72 godziny pod zarzutem współodpowiedzialności za katastrofalny wyciek. Sąd nie znalazł podstaw do uznania Bakonyia za podejrzanego o zaniedbanie obowiązków, jakim miał być brak systemu ostrzegania i planu ratunkowego na wypadek wycieku. W piątek policja przesłuchała kolejną osobę - dyrektora MAL ds. technicznych.

4 października w hucie w Ajka na zachodzie kraju doszło do wycieku czerwonego szlamu, toksycznego produktu ubocznego powstającego podczas produkcji aluminium. Wyciek spustoszył trzy wioski i zanieczyścił okoliczne rzeki, w tym wpływającą do Dunaju Rabę.