Wiceprezydent USA Mike Pence weźmie udział 20 stycznia w zaprzysiężeniu Joe Bidena na przywódcę Stanów Zjednoczonych - poinformował Reuters, powołując się na źródło w administracji. Na inauguracji zabraknie natomiast Donalda Trumpa.

Amerykańskie media informowały wcześniej, że Pence planuje wziąć udział w uroczystości, o ile zostanie zaproszony. W piątek Biden powiedział, że chciałby aby w inauguracji uczestniczył wiceprezydent.

Urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych oznajmił natomiast w piątek na Twitterze, że nie będzie uczestniczył w inauguracji swojego następcy. Biden decyzję ustępującego gospodarza Białego Domu przyjął z zadowoleniem.

Jak poinformował dziennik "New York Times", to Pence, a nie Trump, zatwierdził rozkaz rozmieszczenia oddziału Gwardii Narodowej w Waszyngtonie w trakcie szturmu na Kapitol.

Wcześniej - mimo presji ze strony prezydenta - jego zastępca stwierdził, że nie może jednostronnie odrzucić głosów Kolegium Elektorów, za co spotkała go krytyka ze strony przywódcy USA.

Trump obiecuje płynne przekazanie władzy

W piątek urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump oświadczył na Twitterze, że nie weźmie udziału w zaprzysiężeniu swojego następcy, prezydenta elekta Joe Bidena. Ceremonia ma się odbyć 20 stycznia.Do wiadomości wszystkich, którzy pytają - 20 stycznia nie wezmę udziału w zaprzysiężęniu (Joe Bidena na prezydenta USA - przyp. red.) - napisał Trump na Twitterze. 

Trump będzie pierwszym prezydentem od czasów Andrew Johnsona, który nie stawił się na inauguracji swego następcy - przypomina Associated Press. Johnson był prezydentem w latach 1865-1869: objął urząd po śmierci Abrahama Lincolna.

5 ofiar śmiertelnych zamieszek na Kapitolu

Powyższe oświadczenie Trump wydał po środowych zamieszkach na Kapitolu. Zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się do Senatu i Izby Reprezentantów. Zakłócili obrady Kongresu, który zatwierdzał wybór Joe Bidena na nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. 

Senat był zmuszony przerwać obrady, z budynku ewakuowano m.in. wiceprezydenta Mike'a Pence'a.

W zamieszkach zginęło pięć osóbPonad 50 funkcjonariuszy zostało rannych.