63 protesty na przeprowadzone dwa tygodnie temu wybory parlamentarne trafiły do Sądu Najwyższego. O godzinie 16 minął termin składania skarg, ale do północy można było je jeszcze przesłać pocztą - dlatego ostatecznie może ich być więcej.

Najpoważniejszy wydaje się ponowiony protest Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwina-Mikke. Chodzi o niezarejestrowanie przez PKW list kandydatów we wszystkich okręgach, co mogło ograniczyć możliwość przekroczenia przez ten komitet progu wyborczego. Kilkanaście protestów złożyły też osoby, które twierdzą, że wyniki sfałszowano, bo nie policzono bądź zgubiono ich głosy. Deklarowały, że oddały głos na określonego kandydata, natomiast w protokołach okręgowych komisji wyborczych przy tych kandydatach widniała cyferka 0 - mówi Krzysztof Michałowski z Sądu Najwyższego.

Ponownym podziałem mandatów w Krakowie może za to zakończyć się protest Ruchu Palikota. Chodzi o niezaliczenie głosów na kandydata, który wycofał się. Takie głosy powinny zostać doliczone do całej listy.

Są też skargi dotyczące niezarejestrowania kilku kandydatów i nie złożenia oświadczenia o współpracy z SB.

Sąd na rozpatrzenie wszystkich skarg ma 3 miesiące. Termin mija 8 stycznia.