Finał pierwszego poważnego sprawdzianu kampanii wyborczej coraz bliżej. W nocy z wtorku na środę mija termin na rejestrację kandydatów do Sejmu i Senatu. Komisje wyborcze czekają. Z pewnością ktoś polegnie w tym starciu, ale raczej nie będzie to nikt z wielkich.

Parlamentarna czwórka - PO, PiS, SLD i PSL - mają takie struktury, że zbiórka 5 tysięcy podpisów pod listami sejmowymi i 2 tysięcy pod kandydatami senackimi nie sprawia im większego trudu. Wydaje się także, że polityczni nowicjusze - PJN i Ruch Palikota - też z rejestracją list sobie poradzą; zresztą po części już to zrobili.

Gorzej, dużo gorzej może być z małymi partiami prawicy: Janusz Korwin-Mikke alarmuje, że zbiórka idzie mu jak po grudzie, Marek Jurek wzywa do wielkiej "popisowej" mobilizacji, a to często zwiastuje, że zbliża się klęska.

Trudno powiedzieć, jakie szanse mają takie partie jak Samoobrona czy Partia Pracy, ale doświadczenia lat poprzednich wskazują na to, że czasami udaje się im zebrać podpisy i stworzyć listy w całej Polsce.

Można więc dziś szacować, że takich komitetów, które dostaną ogólnopolskie numery i czas telewizyjny, będzie co najmniej sześć, ale - jeśli mobilizacja się powiedzie - to może nawet i dziesięć.