Dwa tygodnie między pierwszą a drugą turą wyborów były dla Grzegorza Napieralskiego karnawałem. Gazety o nim pisały, kandydaci PO i PiS go kokietowali, przeciwnicy wewnątrz partii zamilkli. Karnawał jednak się skończył - pisze "Gazeta Wyborcza". O co teraz zagra szef SLD?

To jak w trójskoku. Pierwszym krokiem były wybory prezydenckie. Drugim będą jesienne samorządowe. I wreszcie trzeci, finalny, od którego zależy wynik, to przyszłoroczne parlamentarne - mówi gazecie Tomasz Kalita, rzecznik SLD.

W wewnątrzpartyjnej opozycji wobec Napieralskiego usłyszeć można natomiast, że teraz chodzi już tylko o wejście do rządu. Napieralski widzi się w roli wicepremiera i wszystko podporządkuje temu celowi. Z kim SLD miałoby utworzyć rząd? Zależy, kto da więcej - cytuje słowa polityków Sojuszu dziennik.

Kalita prostuje takie wypowiedzi. Nigdzie nam się nie spieszy. Czas gra na naszą korzyść - mówi.

Zanim jednak świetlana przyszłość nadejdzie, Sojusz będzie musiał zmagać się z dylematem, jak jak ustawić się wobec linii podziału między PO a PiS - pisze "Gazeta Wyborcza". PO i PiS to partie prawicowe, a my jesteśmy lewicą. Naszym celem musi być złamanie dominacji prawicy - ucina dywagacje Tomasz Kalita.