Rosja atakuje Ukrainę, a świat nakłada sankcje na reżim Władimira Putina. Węgierski premier Viktor Orban przestrzega, że sankcje działają w obie strony i wkrótce Europa także za to zapłaci.

Zobacz również naszą relację minuta po minucie z kolejnego dnia inwazji Rosji na Ukrainę

Sankcje mają swoją cenę i są bronią obosieczną, a my wkrótce zapłacimy tę cenę - powiedział Orban w piątek w wywiadzie dla państwowego radia. 

Węgry wcześniej poparły unijne sankcje gospodarcze na Rosję, choć wstrzymywały się z niektórymi decyzjami. 

Narodowy Bank Węgier cofnął licencję rosyjskiemu Sbierbankowi po tym, jak Europejski Bank Centralny nakazał zamknięcie jego europejskiej spółki macierzystej. Depozyty klientów rosyjskiego banku o wartości do 100 tys. euro będą im zwracane przez Krajowy Fundusz Ubezpieczenia Depozytów. 

Węgierski premier podkreślił, że jego rząd musi pracować nad uniknięciem bezpośrednich skutków nałożenia kar gospodarczych na Rosję.

Peter Szijjarto, szef węgierskiego MSZ, oświadczył w poniedziałek, że Węgry "nie pozwolą na przetransportowanie przez ich terytorium śmiercionośnej broni dla Ukrainy". 

Kilka dni wcześniej Orban mówił, że jego kraj musi trzymać się z dala od wojny na Ukrainie, gdyż - jak argumentował - "dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo Węgrów".