Urzędnik administracji prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena przyznał niedawno członkom Kongresu, że Ukraina ma potencjał militarny do odzyskania okupowanego od 2014 roku przez Rosjan Krymu. Niektórzy politycy obawiają się jednak, że jakakolwiek ofensywa na dużą skalę, która zagrozi władzy Rosjan na półwyspie, może skłonić prezydenta Rosji Władimira Putina do użycia broni jądrowej - donosi portal amerykańskiej telewizji NBC News.

Pod koniec listopada dla niektórych członków Kongresu zorganizowany został briefing dotyczący powodów, przez które Ukraina nadal będzie potrzebować amerykańskiego sprzętu wojskowego "w dającej się przewidzieć przyszłości".

Jak powiedzieli dwaj politycy, cytowani anonimowo przez NBC News, członek administracji prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena, zapytany o dalsze wsparcie ukraińskiej armii i próbę odzyskania Krymu, odpowiedział, że Ukraińcy już teraz mają potencjał do odbicia okupowanego półwyspu. Poproszony o doprecyzowanie, wspomniany urzędnik powiedział, że odbicie Krymu nie jest krótkoterminowym celem Ukraińców i że ofensywa na półwysep "nie jest nieuchronna".

Stany Zjednoczone i inne kraje Zachodu przekazały do tej pory Kijowowi potężne uzbrojenie, w tym m.in. systemy artylerii rakietowej HIMARS, który wyrządził siłom rosyjskim poważne szkody. Postrzeganie Sił Zbrojnych Ukrainy zmieniło się od rozpoczętej 24 lutego pełnoskalowej wojny, kiedy amerykańscy i europejscy politycy obawiali się, że Rosjanie zmiażdżą Ukraińców w ciągu kilku dni lub tygodni.

"Ukraińcy nadal szokują świat"

Jak donosi NBC News, wyżsi rangą oficerowie wojskowi USA i władze krajów zachodnich twierdzą, że Ukraina wykazała się pomysłowością i wytrwałością w walce z większą i lepiej uzbrojoną armią, szybko adaptując nowe systemu uzbrojenia przekazane przez państwa członkowskie NATO.

Ukraińcy nadal szokują świat tym, jak dobrze radzą sobie na polu bitwy - powiedział anonimowy amerykański urzędnik, którego słowa cytuje NBC News.

Zaufanie do ukraińskiej walki wśród amerykańskich władz pojawia się w momencie, gdy administracja Bidena debatuje na temat spełnienia nieustannych próśb prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o jeszcze potężniejsze uzbrojenie, takie jak systemy artylerii rakietowej ATACMS i czołgi.

Rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby odmówił komentarza w tej sprawie.

Krym to czerwona linia

Amerykańskie władze i eksperci uważają, że jakakolwiek ofensywa sił ukraińskich na Krym nie jest obecnie bliska realizacji. Głównym powodem jest obecna sytuacja na froncie, gdzie - szczególnie we wschodniej części kraju - Ukraińcy toczą ciężkie walki.

Wojska ukraińskie w ostatnim czasie utraciły część terenów w rejonie Bachmutu w obwodzie donieckim. Walki, przez wielu porównywane do tych z I wojny światowej, utknęły tam w martwym punkcie. Na podstawie tego, gdzie skupiają się obecnie działania sił ukraińskich i gdzie biegnie główna linia frontu, amerykańskie władze oceniają, że Ukraińcy w najbliższych miesiącach skupią się raczej na kierunku północno-wschodnim, a nie południowym, na Krym.

Wiele musiałoby się wydarzyć - najpierw militarnie - by Ukraina mogła rozpocząć prawdziwą ofensywę mającą na celu odzyskanie Krymu - powiedział amerykański polityk, cytowany przez NBC News.

Jak informuje portal, niektórzy urzędnicy administracji Joe Bidena w prywatnych rozmowach zastanawiają się jednak, co mogłoby się stać, jeśli Ukraina faktycznie rozpoczęłaby ofensywę na okupowany od 2014 roku przez Rosję Krym. Pojawiają się obawy, że prezydent Rosji Władimir Putin może poczuć się przyparty do muru. Putin może wtedy zareagować ostrzej - powiedział pragnący zachować anonimowość urzędnik.

Jak przyznali amerykańscy urzędnicy (jeden były i dwóch obecnych), główna obawa jest taka, że realne zagrożenie dla rosyjskiej władzy na półwyspie może skłonić Putina do użycia brudnej bomby lub innego środka nuklearnego. To jest czerwona linia - powiedział były urzędnik. Trzech cytowanych przez NBC News urzędników podkreśliło jednak, że Stany Zjednoczone nie widzą obecnie żadnych oznak, by Rosja przygotowywała się do użycia brudnej bomby lub broni jądrowej.

Walki mogłyby być bardzo krwawe

Jest też inny aspekt ewentualnej ukraińskiej ofensywy na Krym - walki wiązałyby się z dużymi stratami po obu stronach. Eksperci wojskowi twierdzą ponadto, że odzyskanie okupowanego półwyspu mogłoby być ciężkie ze względu na liczne stacjonujące tam siły rosyjskie i trudne uwarunkowania geograficzne. Krwawe walki o te tereny toczyły się m.in. podczas II wojny światowej.

Półwysep Krymski jest połączony z kontynentalną częścią Ukrainy wąskim przesmykiem. Jak powiedziało dwóch amerykańskich urzędników, cytowanych przez NBC News, Rosja ma tam około 70 tysięcy żołnierzy, którzy bronią północnej części półwyspu i są silnie okopani.

Jedną z możliwości przeprowadzenia ewentualnej ofensywy jest desant, ale Ukraińcom brakuje zarówno sił powietrzno-desantowych, jak i morskich. Eksperci i przedstawiciele władz USA twierdzą, że lepszym pomysłem dla Ukraińców byłoby atakowanie innych rosyjskich celów we wschodniej Ukrainie, gdzie rosyjskie wojska są łatwiejszym celem.

Jeśli Ukraina poczyni postępy przeciwko siłom rosyjskim we wschodniej i południowej Ukrainie, może być lepiej przygotowania do uderzenia na Krym - podsumowuje NBC News.