Rosyjskie bombowce MiG-31, pociski balistyczne i manewrujące oraz roje bezzałogowców Shahed uderzyły w ukraińskie miasta ok. godz. 4 polskiego czasu. Zmasowany atak nastąpił kilka godzin po tym, jak prezydent USA Donald Trump wezwał prezydenta Rosji Władimira Putina do zaprzestania zabijania Ukraińców oraz po tym, jak podano informację o możliwości dostarczenia Kijowowi przez Stany Zjednoczone rakiet Tomahawk, które są określane jako "narodowa broń USA".

  • Więcej najnowszych informacji w Polski i ze świata znajdziesz na RMF24.pl.

Rosyjskie rakiety znów niszczą ukraińskie miasta - informują w czwartek o poranku źródła ukraińskie. Siły Powietrzne Ukrainy wydały ostrzeżenie o ataku na terenie całej Ukrainy po tym, jak w powietrze wzbiły się rosyjskie bombowce MiG-31.

Krótko po ogłoszeniu alarmu odnotowano eksplozje w Charkowie czy Izium w obwodzie charkowskim, a także w mieście Kropywnycki w obwodzie kirowohradzkim na obszarze historycznego Zaporoża, w Połtawie czy w mieście Nieżyn w obwodzie czernihowskim. Rosjanie wykorzystali pociski balistyczne i manewrujące, a także roje dronów uderzeniowych typu Shahed. W wielu miastach płoną pożary. Wiadomo o kilkudziesięciu rannych i kilku zabitych.

Do ataku doszło kilka godzin po tym, jak prezydent USA Donald Trump wezwał prezydenta Rosji Władimira Putina do zaprzestania zabijania Ukraińców.

W piątek Donald Trump ma się spotkać z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Białym Domu, aby porozmawiać m.in. o możliwościach dostarczenia Ukrainie przez Stany Zjednoczone rakiet Tomahawk.