Biuro Bezpieczeństwa Narodowego (BBN) podtrzymuje, że w żywotnym interesie Polski leży, by domniemani sprawcy uszkodzenia gazociągów Nord Stream 1 i 2 nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Takie stanowisko BBN opublikowało w środę na platformie X, odpowiadając na oświadczenie rzecznika niemieckiej partii AfD.

  • Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zareagowało na oświadczenie rzecznika AfD dot. wydania Niemcom Ukraińca Wołodymyra Ż. podejrzanego o wysadzenie Nord Stream.
  • BBN podkreśla, że w naszym żywotnym interesie jest, by domniemani sprawcy uszkodzenia gazociągów Nord Stream 1 i 2 nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności.
  • Decyzja w sprawie ewentualnego wydania Wołodymyra Ż. przez Polskę ma zapaść w piątek. Włoski sąd zablokował ekstradycję do Niemiec innego Ukraińca podejrzanego o wysadzenia gazociągu.
  • Więcej ciekawych informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

BBN podkreśliło, że zarówno biuro, jak i jego szef Sławomir Cenckiewicz, konsekwentnie prezentują to stanowisko. W komunikacie zaznaczono, że zniszczenie rurociągów ograniczyło finansowanie rosyjskiej machiny wojennej, która czerpie zyski ze sprzedaży gazu. Według BBN, podobne stanowisko prezentuje także polski rząd.

W wywiadzie dla "Financial Times" szef BBN Sławomir Cenckiewicz stwierdził, że z polskiej perspektywy śledztwo ws. domniemanego sprawcy uszkodzenia rurociągów "nie ma sensu". Jego zdaniem, żądania Niemiec dotyczące wydania podejrzanego pokazują sprzeczność interesów obu krajów. Cenckiewicz ocenił, że ściganie sabotażystów Nord Streamu leży w interesie niemieckiej sprawiedliwości, ale także "rosyjskiej niesprawiedliwości".

BBN odpowiada na słowa rzecznika AfD

Oświadczenie BBN to odpowiedź na słowa rzecznika AfD, Tino Chrupalli, który wezwał niemiecki rząd do obrony interesów Niemiec wobec Polski i skrytykował wypowiedzi szefa BBN jako ingerencję w niemieckie sprawy. Chrupalla podkreślił, że sprawa ataku na Nord Stream powinna zostać wyjaśniona przed niemieckim Federalnym Trybunałem Sprawiedliwości.

W tym tygodniu zapadanie ważna decyzja

Sprawcą całego zamieszania jest obywatel Ukrainy Wołodymyr Ż., zatrzymany pod Warszawą na podstawie europejskiego nakazu aresztowania wydanego przez niemiecki sąd. Jest on podejrzany o sabotaż i zniszczenie Nord Stream 2. Mężczyzna został przesłuchany 3 października jako świadek w polskim śledztwie dotyczącym uszkodzenia rurociągów.

Premier Donald Tusk podkreślił, że w interesie Polski nie leży wydawanie podejrzanego innemu państwu. Dodał, że odpowiedzialność za Nord Stream 2 ponoszą ci, którzy zdecydowali o jego budowie.

Warszawski sąd przedłużył areszt dla podejrzanego do 9 listopada. W piątek ma zapaść decyzja, czy Wołodymyr Ż. zostanie wydany stronie niemieckiej.

Podobna sprawa toczy się we Włoszech

Niemcy nie tylko od Polski żądają wydania osoby podejrzewanej przez nich o wysadzenie rurociągów Nord Stream. W sierpniu we Włoszech został zatrzymany inny Ukrainiec, 49-letni Serhij K., również łączony ze sprawą przez naszych zachodnich sąsiadów.

On sam twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał na Ukrainie.

Sąd Kasacyjny we Włoszech uwzględnił apelację mężczyzny i zablokował jego ekstradycję do Niemiec.

Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.

Wysadzenie Nord Stream

Do zniszczenia gazociągów Nord Stream doszło 26 września 2022 roku na dnie Morza Bałtyckiego, na głębokości około 80 metrów. Rurociągi te służyły do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec. W wyniku eksplozji uszkodzone zostały trzy z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Wydarzenie miało miejsce ponad siedem miesięcy po rozpoczęciu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę.