"Chersońszczyzna to Ukraina - każde takie referendum będzie gwałciło ustawodawstwo naszego kraju" - tak plany przeprowdzenia przez Rosjan referendum w obwodzie chersońskim komentuje mer Chersonia Ihor Kołychajew. Zaznaczył, że nie ma oficjalnej informacji o terminach głosowania.

Na 27 kwietnia Rosjanie zaplanowali przeprowadzenie referendum w obwodzie chersońskim. Mieszkańcy mają się wypowiedzieć w sprawie utworzenia Chersońskiej Republiki Ludowej - kolejnego tworu, który nie uznaje zwierzchnictwa Kijowa. 

W czasie gdy trwają działania bojowe, żadnego referendum nie może być. Jeśli Rosjanie to szykują, będzie to naruszenie prawa obowiązującego na terytorium Ukrainy - zaznacza mer Chersonia.

O przyspieszedniu referendum w obwodzie chersońskim poinformowało wczoraj Dowództwo Operacyjne "Południe" Sił Zbrojnych Ukrainy.

Ten pośpiech w próbie usankcjonowania okupacyjnych władz pokazuje, że rosyjscy najeźdźcy - jak zawsze - lekceważą wszelkie prawa i normy. Wyznaczenie daty tzw. referendum na dzień powszedni, w środku tygodnia, dowodzi, że wroga nie interesuje wola lokalnych mieszkańców. Scenariusz tego przedsięwzięcia został już opracowany, a jego rezultat jest znany - wskazano w komunikacie dowództwa na Facebooku.

Pod kontrolą od pierwszych dni wojny

Chersoń oraz inne miejscowości regionu są pod rosyjską kontrolą od pierwszych dni wojny. 

Okupanci tłumią wszelkie wyrazy sprzeciwu wobec Rosjan. Używają broni do rozpędzania proukraińskich demonstracji, zatrzymują aktywistów, próbują też wprowadzić rosyjskie ruble. 

Około 40 procent mieszkańców opuściło już stolicę obwodu.