Kierownictwo Grupy Wagnera przestało istnieć - tak po katastrofie samolotu, na którego liście pasażerów znajdowali się Jewgienij Prigożyn i Dmitrij Utkin, przekonują rozmówcy portalu Middle East Eye, bezpośrednio związani z prywatną firmą wojskową. Co ciekawe, wagnerowcy najprawdopodobniej nie mieli planów, które obejmowałyby taki obrót spraw.

W środę wieczorem w rosyjskim obwodzie twerskim doszło do katastrofy embraera legacy 600 z Jewgienijem Prigożynem na pokładzie. Choć oficjalne władze tego nie potwierdziły, to wszystko wskazuje na to, że szef Grupy Wagnera zginął. Świadczy o tym nie tylko fakt, że wszyscy lecący biznesowym odrzutowcem zginęli, ale potwierdzają to także wczorajsze kondolencje Władimira Putina dla rodziny szefa wagnerowców.

Śmierć Jewgienija Prigożyna i jego zastępcy Dmitrija Utkina całkowicie zszokowała ludzi. Jeśli istniały jakieś plany awaryjne, to jestem pewien, że nie uwzględniały ich wspólnej śmierci - powiedziało portalowi Middle East Eye jedno ze źródeł bezpośrednio związanych z Grupą Wagnera. Głupotą byłoby twierdzić, że Grupa Wagnera się nie rozpadła - dodał anonimowy rozmówca.

Nie ma już rady zarządzającej Grupą Wagnera. Wszyscy kluczowi decydenci nie żyją, a inni po prostu próbują przetrwać - podkreśliło źródło.

Powiązane z Grupą Wagnera kanały na Telegramie potwierdzają, że prywatna firma wojskowa nie ma obecnie funkcjonującego kierownictwa. Jeden z kanałów, "Alex Parker Returns", podał, że niektórzy dowódcy wagnerowców po środowej katastrofie zostali aresztowani, a innym udało się przeżyć tylko dzięki temu, że znajdowali się w tym samym czasie w drugim samolocie należącym do Prigożyna.

Publicznie dostępne informacje wskazują, że druga maszyna należąca do byłego szefa Grupy Wagnera wylądowała w środę w Moskwie, a w czwartek poleciała do Baku, stolicy Azerbejdżanu. "Ogólnie rzecz biorąc, nie ma już kierownictwa Grupy Wagnera" - podał "Alex Parker Returns".

Drugi z rozmówców, bezpośrednio zaangażowany w międzynarodowe operacje Grupy Wagnera, powiedział, że Grupie Wagnera nie będzie łatwo normalnie kontynuować działalności na całym świecie, ponieważ wszystko koordynował Prigożyn i jego bliskie otoczenie. Ta ogromna sieć, oparta na osobistym zaufaniu i relacjach, jest naprawdę złożona - wskazało źródło Middle East Eye i dodało, że "Władimir Putin zdecydował się zniszczyć tę organizację, chociaż prawdopodobnie będzie to miało poważne konsekwencje".

Część wagnerowców jest wściekła i szuka zemsty

W liczącej ok. 25 tys. najemników Grupie Wagnera jest wielu zagorzałych zwolenników Prigożyna, którzy są skrajnie prawicowymi ultranacjonalistami i krytycznie oceniają sposób, w jaki rosyjski resort obrony prowadzi wojnę z Ukrainą. Wielu z nich oskarża ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej o zdradę stanu i niewłaściwe przeprowadzenie inwazji.

Źródło portalu podkreśla jednak, że mimo to pozostali członkowie kierownictwa Grupy Wagnera nie odważyliby się rzucić wyzwania rosyjskim władzom, które - jak twierdzą np. zachodni urzędnicy cytowani przez amerykański dziennik "The New York Times" - bezpośrednio odpowiadają za środową katastrofę lotniczą.

Anonimowy rozmówca Middle East Eye przekazał, że część wagnerowców była przerażona już wtedy, kiedy władze zareagowały groźbami po ich buncie przeprowadzonym 24 czerwca. Drugie źródło potwierdziło, że po rebelii wielu członków kierownictwa wagnerowców zdystansowało się od Prigożyna i jego bliskiego otoczenia. W zamian za to mieli nawiązać relacje z potężnymi oligarchami utrzymującymi przyjazne stosunki z Kremlem.

Kierownictwo, kierownictwem, ale - jak przekazały źródła Middle East Eye - niektóre elementy sił bojowych Grupy Wagnera są wściekłe i szukają zemsty. Na ich celowniku ma być w szczególności Siergiej Szojgu.

Wszyscy przywódcy średniego szczebla, którzy mogliby obecnie dowodzić wagnerowcami, są fanatycznymi nacjonalistami i zgadzają się, że to, czego dokonano, było zdradą - przekazało źródło.

Rozmówcy portalu są zgodni, że Władimir Putin próbuje zapanować nad sytuacją, werbując wagnerowców w szeregi regularnej armii rosyjskiej lub powiązanych z resortem obrony prywatnych firm wojskowych. Jedną z nich jest Reduta, założona w 2008 roku przez byłych pracowników rosyjskich służb bezpieczeństwa.

Nie jest jednak możliwe, by cała Grupa Wagnera została włączona w szeregi Reduty. Reduta nie jest organizacją przeznaczoną do operacji na taką skalę - zaznaczył jeden z rozmówców.