Patriarcha moskiewski Cyryl uważa, że porażka Rosji w obecnych warunkach może doprowadzić do katastrofalnych skutków dla całej ludzkości. Wezwał także do modlenia się o "oświecenie szaleńców". "Wierzymy, że Pan nie opuści naszego prezydenta" - mówił.

Cyryl w trakcie mszy odprawianej podczas prawosławnego święta Trzech Króli w moskiewskim soborze Objawienia Pańskiego powiedział, że istnieje dziś bardzo duże zagrożenia dla świata, Rosji i całej ludzkości. Ocenił, że Rosja "to wielkie mocarstwo, które ma potężną broń, jest zamieszkane przez bardzo silnych ludzi, którzy z pokolenia na pokolenie zawsze byli zmotywowani do zwycięstwa i nigdy nie poddawali się żadnemu wrogowi".

Niektórym szaleńcom wydaje się Rosję w obecnych warunkach można albo pokonać, albo, jak to się teraz mówi, przeformatować, czyli narzucić jej pewne wartości, których nawet nie można nazwać wartościami. Żeby byli jak wszyscy, posłuszni tym, którzy mają siłę kontrolować większość świata - powiedział.

Modlimy się do Pana, aby oświecił tych szaleńców i pomógł im zrozumieć, że jakakolwiek chęć zniszczenia Rosji będzie oznaczać koniec świata - dodawał Cyryl.

Patriarcha moskiewski uważa też, że modlitwa jest konieczna, żeby ludzie zrozumieli, że są od siebie współzależni.

Wierzymy, że Pan nie opuści ziemi rosyjskiej, nie opuści naszych władz, naszego prawosławnego prezydenta, naszej armii, że Rosja będzie miała siłę, jeśli to konieczne, do obrony swojej ziemi i swojego narodu - mówił.

Cyryl życzył także, żeby "świat się pojednał i uspokoił, a ludzie mogli wspólnie pracować na rzecz uczynienia świata lepszym miejscem".

76-letni Cyryl, którego świeckie imię brzmi Władimir Michajłowicz Gundiajew, od lat wspierał Kreml i Władimira Putina. W 2012 roku nazwał go "cudem boskim", który wyprowadził Rosję z ekonomicznej zapaści po rozpadzie Związku Radzieckiego. Teraz otwarcie popiera jego "operację specjalną" w Ukrainie.

Cyryl wzywał także do mobilizowania się, twierdząc, że "zmywa to wszystkie grzechy".