Departament Stanu USA polecił w poniedziałek rodzinom amerykańskich dyplomatów pracujących na Białorusi opuszczenie tego kraju - informuje telewizja CNN. Powodem jest "nietypowe i niepokojące zwiększanie rosyjskiej obecności wojskowej".

"W związku ze wzrostem nietypowej i niepokojącej rosyjskiej aktywności wojskowej w pobliżu granicy z Ukrainą amerykańscy obywatele przebywający na Białorusi lub planujący podróż do tego kraju powinni mieć świadomość, że sytuacja jest nieprzewidywalna, a napięcie w regionie wzrosło" - informuje CNN, cytując zaktualizowane zalecenia Departamentu Stanu dla podróżujących i przebywających na Białorusi.

Obywatelom USA zalecono kategorycznie "powstrzymanie się od podróży na Białoruś". Wskazano przy tym, że "w związku z ograniczeniami wprowadzonymi przez białoruskie władze w zakresie liczebności personelu ambasady USA rząd amerykański ma poważnie ograniczone możliwości realizowania rutynowej oraz nadzwyczajnej obsługi swoich obywateli".

Odpowiedź białoruskiego MSZ

Dyplomatom na Białorusi nic nie zagraża - oświadczyło białoruskie MSZ, komentując decyzję USA o nakazie ewakuowania z Białorusi rodzin amerykańskich dyplomatów. 

 "USA nie orientują się w sytuacji w Europie Wschodniej i podejmują upolitycznione decyzje w celu zaostrzenia sytuacji" - przekazało białoruskie MSZ rosyjskiej agencji RIA Nowosti. 

Wcześniej USA nakazały ewakuację rodzin swoich dyplomatów z Ukrainy.

Decyzje te są związane z realną według władz amerykańskich oraz innych krajów zachodnich groźbą ataku na Ukrainę z terytorium Rosji, a także Białorusi.

Na terytorium tego kraju są przerzucane rosyjskie wojska i sprzęt. Oficjalnie odbywa się to w związku z nieplanowanym sprawdzianem sił reagowania Państwa Związkowego Rosji i Białorusi oraz manewrami w pobliżu granicy z Ukrainą, zapowiedzianymi na 10-20 lutego.

Rosja zgromadziła też ponad 100 tysięcy żołnierzy na swoim terytorium przy granicy z Ukrainą. Moskwa oświadczyła przy tym, że nie ma agresywnych zamiarów wobec Ukrainy.