Unia Europejska powinna przestać wykorzystywać rosyjskie paliwa kopalne do 2027 roku - powiedziała przywódcom na unijnym szczycie w Wersalu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. „To na pewno nie jest koniec Europejskiego Zielonego Ładu. Można powiedzieć, że jest to dla Polski unikalna szansa na to, by trochę spolszczyć unijną politykę klimatyczną, by wkomponować w nią takie atrybuty, jakie obecnie ma polska polityka energetyczna, bardzo mocno stawiająca nacisk na konieczność minimalizowania zagrożenia rosyjskiego, związanego z uzależnieniem od płynących z kraju Władimira Putina surowców energetycznych” – mówił w internetowym radiu RMF24 Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24. Tomasz Weryński rozmawiał z nim o uniezależnieniu się Europy i Polski od rosyjskiej ropy oraz zmianach w polityce klimatycznej Unii Europejskiej w związku z agresją Rosji na Ukrainę.

Tomasz Weryński: Unia Europejska powinna przestać wykorzystywać rosyjskie paliwa kopalne do 2027 roku - powiedziała przywódcom na unijnym szczycie w Wersalu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. W połowie maja Komisja zaproponuje plan, jak to zrobić. Panie Jakubie, czy to koniec polityki klimatycznej Unii Europejskiej, którą nazwaliśmy Europejskim Zielonym Ładem?

Jakub Wiech: Nie, to na pewno nie jest koniec Europejskiego Zielonego Ładu. Myślę, że w średnim i długim terminie ta polityka zostanie nawet przyspieszona, zdeterminowana obecnymi wypadkami. Natomiast to jest pewna szansa na dozbrojenie Zielonego Ładu w takie atrybuty jak np. derusyfikacja czy dywersyfikacja, a więc odejście od dostaw paliw z Rosji, ale jednoczesne poszerzanie katalogu źródeł dostaw nośników energii. Można powiedzieć, że jest to dla Polski unikalna szansa na to, by trochę spolszczyć unijną politykę klimatyczną, by wkomponować w nią takie atrybuty, jakie obecnie ma polska polityka energetyczna, bardzo mocno stawiająca nacisk na konieczność minimalizowania zagrożenia rosyjskiego, związanego z uzależnieniem od płynących z kraju Władimira Putina surowców energetycznych.

Czy te daty odchodzenia od węgla będą przesunięte?

To zależy od tego, jak potoczy się sytuacja na Ukrainie, jaka będzie układanka polityczna w Rosji. Wyobrażam sobie scenariusz, w którym Władimir Putin w ten czy inny sposób zostanie odsunięty od władzy. Jego miejsce zajmuje prozachodni i pokojowo nastawiony polityk, który chce resetu z Zachodem, chce resetu z Ukrainą i spotyka się z ciepłym przyjęciem Unii Europejskiej, która wraca do business as usual, czyli do szerokiego wykorzystywania rosyjskich surowców energetycznych. W takiej sytuacji będziemy mieli tylko przejściowe problemy, jeśli chodzi o dostawy, które zostaną szybko rozwiązane. Jeżeli Rosja będzie kontynuowała swoją agresywną politykę, to Unia Europejska może cały czas mieć impulsy do zmiany swojej polityki w zakresie energetyki oraz klimatu. To może skutkować obniżeniem czy spowolnieniem działań, jeżeli chodzi o taki krótki termin, czyli np. nie mielibyśmy Fit for 55 tylko Fit for 40, bo obniżylibyśmy sobie cele redukcyjne... To by było wtedy związane ze zdynamizowaniem tej polityki w długim okresie - w latach trzydziestych czy w latach czterdziestych. Uważam, że cel neutralności klimatycznej Unii Europejskiej do roku 2050 nie będzie zmieniony. Ewentualne roszady czekają nas na tych odcinkach najbliższych lat, a nie w perspektywie długofalowej. Myślę, że zmiana polegająca na odejściu od założeń unijnej polityki klimatycznej jest niemożliwa.

A co kraje Unii Europejskiej musiałyby zrobić, żeby zrealizować cel 2027 roku?

Muszą zostać zastosowane dwa działania. Przede wszystkim chodzi o obniżenie popytu, zmniejszenie zapotrzebowania na rosyjskie surowce poprzez np. efektywność energetyczną czy poprzez przestawienie się na źródła energii, które nie potrzebują rosyjskich kopalin. Do tego trzeba dołożyć wysiłki dywersyfikacyjne, które rozumiemy dwojako - jako budowę infrastruktury służącej do odbioru surowców nierosyjskich, ale też jako poszerzenie katalogu dostawców, czyli np. negocjacje z państwami takimi jak Iran czy Wenezuela, które w tym momencie są już prowadzone przez Stany Zjednoczone i mogą zaowocować zdjęciem z tych krajów restrykcji politycznych, które uniemożliwiają im dostęp do światowego rynku ropy. Są pewne możliwości, są pewne opcje na stole. Pytanie, jak duża będzie determinacja, mobilizacja społeczeństw europejskich. Wiemy już teraz, że tego typu zmiana będzie dla nas kosztowna, my za to zapłacimy. Pytanie, czy nie lepiej w tym momencie płacić więcej za energię i trzymać Rosję z daleka, niż mierzyć się z konsekwencjami rosyjskiej agresji.

U nas w Polsce już pod koniec tego roku ma być gotowy gazociąg Baltic Pipe. Czy to oznacza, że cena gazu w Polsce spadnie?

Gazociąg Baltic Pipe ma przesyłać Polsce od października już tego roku gaz z szelfu norweskiego. To jest gaz, który jest konkurencyjny cenowo względem gazu rosyjskiego. Z Norwegii gaz biorą m.in. Niemcy na swój rynek, więc jest to działanie, które jest uzasadnione pobudkami ekonomicznymi, ale też politycznymi. Nie będzie zmiany w jakiś widoczny sposób, jeżeli chodzi o ceny tego gazu. Natomiast warto pamiętać, że Baltic Pipe nie będzie jedynym źródłem dostaw tego surowca do Polski. Mamy też gazoport w Świnoujściu, mamy własne wydobycie, więc ten mix będzie dosyć konkurencyjny i będzie zróżnicowany. Nie ma tutaj obaw, jeżeli chodzi o jakieś zagrożenia cenowe. To jest projekt o głębokim uzasadnieniu ekonomicznym, przyczyni się pozytywnie, jeśli chodzi o sytuację na rynku gazu w Polsce.

A wyobraża pan sobie, że kilka lat po wojnie wraca pomysł uruchomienia drugiej nitki Nord Stream 2, mimo np. trwania na Kremlu Władimira Putina?

Myślę, że akurat osoba Władimira Putina jest tu polityczną przeszkodą. Ten człowiek, który w tym momencie już zupełnie został odsunięty, jeżeli chodzi o izolację na światowej scenie politycznej, człowiek, który ma na koncie decyzje skutkujące zbrodniami wojennymi i śmiercią ludności cywilnej podczas tej wojny to jest ktoś, kto skutecznie będzie blokował tego typu przedsięwzięcia odium tyrana, który wywołał wojnę. Widzę tutaj możliwość w postaci zastąpienia Putina jakimś nowym proeuropejskim człowiekiem, który - nawet wywodząc się z jego otoczenia - będzie mógł nawiązać ponownie relacje z Zachodem i w tej układance jest już miejsce na wskrzeszenie Nord Stream 2, chociaż oczywiście byłoby to niezwykle niebezpieczne, to byłaby powtórka tych samych błędów, które Europa już popełniła. To byłby powrót do punktu wyjścia, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo surowcowe Europejczyków. Byłoby to działanie generalnie na korzyść Rosji, która widzi w Nord Stream 2 szanse geopolityczną, szansę na ominięcie Ukrainy i szansę na rozwiązanie sobie rąk do działania w obszarze Europy Środkowej.

Jeszcze zapytam o rosyjską ropę. Jak słyszymy, Putin proponuje Indiom około 30-procentową zniżkę. Jeżeli Europa nie chce rosyjskiej ropy to większą zniżkę dostaną też np. Chiny?

Jest to możliwe. Widać, że Rosja szuka rynków zbytu dla swoich surowców, których eksportuje zauważalnie mniej od początku swojej agresji na Ukrainę. Niepisane sankcje działają - niepisane, gdyż poza Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią, Kanadą, nie nałożono restrykcji na eksport rosyjskich surowców, ale traderzy widząc, co się dzieje w światowej polityce, obawiają się zakontraktować dostawy na rosyjskie surowce ze względu na potencjalne sankcje, które uniemożliwiłyby ich realizację. Ropa rosyjska jest pomijana na rynku, jest uważana za trędowatą - z tego względu jest znacznie tańsza niż ropa z Morza Północnego. Mamy tutaj do czynienia z sytuacją, gdzie tworzy się pewien deficyt, bowiem nie kontraktuje się ropy, która jest na rynku i mogłaby być kontraktowana, ale z drugiej strony dociska się finansowo Rosję, dociska się jej spółki, dociska się bardzo mocno jej gospodarkę. To, co widzimy teraz na stacjach, jest poniekąd konsekwencją tej wojny ekonomicznej, w której my bierzemy udział, w której uderzamy w rosyjską gospodarkę, żeby zniszczyć państwo Władimira Putina od środka.

A Polska ma jakieś plany odejścia od rosyjskiej ropy w krótszej perspektywie?

W krótszej nie. Jesteśmy technicznie gotowi na to, żeby zastąpić rosyjską ropę surowcami z innych krajów, mamy bowiem działający naftoport w Gdańsku, który ma przepustowość wystarczającą do tego, żeby obsłużyć nasze zapotrzebowanie w całości drogą morską. Byłoby to dosyć drogie, bo teraz cena frachtu jest wysoka, cena ropy jest wysoka, więc płacilibyśmy za to całkiem sporo. W pewnej średniej perspektywie są takie plany. Już teraz przerób rosyjskiej ropy w rafineriach Lotosu czy Orlenu spadł poniżej 50 proc., więc jest to wymierny sukces wobec sytuacji jeszcze sprzed kilkunastu lat, kiedy to było 80 proc. i więcej. Mamy do czynienia naprawdę z pewnymi istotnymi działaniami, które uniezależniają nas od surowców pochodzenia rosyjskiego. To jest właśnie ten element, który możemy przedstawić jako sposób na spolszczenie polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Powinniśmy zaakcentować te nasze uwarunkowania, które skłoniły nas do podjęcia takich, a nie innych działań na polu polityki klimatycznej jako słuszne, jako właściwe dla całej Europy.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: