Kontrowersyjny dziennikarz i założyciel portalu WikiLeaks Julian Assange po raz pierwszy od wielu dni wypowie się dziś publicznie. Mężczyzna, któremu kilka dni temu władze Ekwadoru udzieliły azylu politycznego, już drugi miesiąc przebywa w oblężonej przez brytyjską policję ambasadzie tego kraju w Londynie. Jeszcze nie wiadomo, w jaki sposób przekaże mediom swoje stanowisko dotyczące ostatnich wydarzeń.

Ambasada Ekwadoru znajduje się na pierwszym piętrze kamienicy. Ma balkon, ale mało prawdopodobne jest to, że Assange z niego skorzysta. Wygłoszenie oświadczenia na schodach budynku też raczej nie wchodzi w rachubę. Najprawdopodobniej więc założyciel Wikileaks złoży swoje oświadczenie przez łącza telewizyjne.

W Wielkiej Brytanii pojawiają się ostatnio krytyczne głosy pod adresem prezydenta Ekwadoru Rafaela Correri, który przyznał Assange'owi azyl. Według doniesień mediów, polityk, który zaproponował wsparcie walczącemu o powszechny dostęp do informacji aktywiście, sam nie jest zwolennikiem wolności słowa w swoim własnym kraju. Uciszył jedną z nieprzychylnych mu stacji radiowych i rzekomo korzysta z państwowych mediów w walce ze swoimi przeciwnikami.

Assange nie chce być wydany Amerykanom

Julian Assange przebywa od 19 czerwca w ambasadzie Ekwadoru w Londynie, gdzie schronił się, by uniknąć deportacji do Szwecji. Ciążą tam na nim zarzuty gwałtu i napaści seksualnej.

40-letni Australijczyk obawia się, że Szwecja wyda go Amerykanom, którzy z kolei oskarżą go o zdradę i szpiegostwo, za co w USA grozi kara śmierci. Założony przez niego portal WikiLeaks opublikował bowiem m.in. tajne depesze Departamentu Stanu oraz inne tajne materiały odnoszące się do wojny w Iraku i Afganistanie.