Na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata skazał białostocki sąd młodego mężczyznę, oskarżonego o sprzedaż w sklepie z dopalaczami wyrobów zawierających zakazane prawem substancje. Oskarżony przekonywał, że nie wiedział o niedozwolonych składnikach dopalaczy. Sąd uznał jednak, że "zasłanianie się nieświadomością to tłumaczenie naiwne".

Prokurator żądał kary dwóch lat więzienia bez zawieszenia, natomiast sam oskarżony domagał się uniewinnienia. Argumentował, że miał dokumentację od dystrybutora, która miała zaświadczać, że wszystkie składniki sprzedawanych przez niego wyrobów są dozwolone.

Sędzia Barbara Paszkowska stwierdziła jednak w uzasadnieniu wyroku, że wyjaśnienia oskarżonego to spreparowana na użytek sprawy sądowej linia obrony. Podkreśliła, że 22-latek znał branżę, w której funkcjonował, i miał świadomość tego, że sprzedaje preparaty zawierające substancje niedozwolone.

Sędzia zwróciła też uwagę na aspekt moralny sprawy: Wysoce wątpliwe moralnie jest żerowanie na życiu ludzkim.

Sąd postanowił również, że skazany mężczyzna ma oddać nieuczciwie zarobione pieniądze. To ponad 70 tysięcy złotych - tyle zarobił w ciągu kilku miesięcy na sprzedaży prawie trzech tysięcy porcji specyfików zawierających zakazaną substancję.

Obrońcy mężczyzny zapowiedzieli już odwołanie.

22-latek wpadł podczas policyjnej kontroli jego sklepu we wrześniu ubiegłego roku. Okazało się, że w kilkunastu sprzedawanych przez niego specyfikach znajduje się substancja JWH 018. Jest ona zakazana polskim prawem, a występuje m.in. w marihuanie.