W piątek Sejm zdecyduje o losach rządowego projektu nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Ma on między innymi uniemożliwić handel dopalaczami. W czwartek projekt zaakceptowały sejmowe komisje, choć wprowadziły też poprawki. Kluczowym elementem projektu jest definicja tzw. środka zastępczego. Wiele zastrzeżeń mieli do niej posłowie opozycji.

Definicja, którą udało się wypracować, jest chyba na dzień dzisiejszy jedyną, choć niewystarczającą - podsumował Bolesław Piecha z PiS. Równocześnie wytknął ustawie, że budzi zastrzeżenia pod względem zgodności z konstytucją. Do "pułapek i niebezpieczeństw" zaliczył bardzo duże uprawnienia nadane sanepidowi w trybie nie do końca jasnym i na podstawie przepisów ustalanych przez samego inspektora w drodze administracyjnej i pod rygorem natychmiastowej wykonalności. Dodał jednak, że mimo zastrzeżeń PiS poprze projekt: Dobrze, że zmierzyliśmy się z tym problemem. Zobaczymy, czy ta ustawa się obroni.

Wątpliwości natury konstytucyjnej zgłaszała też Elżbieta Zakrzewska z SLD. Nie powinniśmy w takim trybie pracować. Wystarczyło tylko wziąć z zamrażarki druk zgłoszony przez SLD i obradowalibyśmy w normalnym, spokojnym trybie, a kilkanaście osób, które zginęły przez zażycie dopalaczy, żyłoby - mówiła. Mimo wszystko zapowiedziała poparcie projektu.

Zgodnie z nowymi przepisami, za wytwarzanie i obrót dopalaczami grozić ma kara - od 20 tysięcy do miliona złotych.