Za szorstkim słowami Donalda Tuska ws. dopalaczy kryją się wygładzone przepisy. W ustawie, która wpłynęła do Sejmu, nie ma zapisu, że najpierw nałożone zostaną kary, a potem będzie sprawdzone, czy ktoś handluje zakazanymi środkami. W ustawie jest mowa o karze, gdy ktoś wprowadza do obrotu tzw. środek zastępczy - czyli preparat już zakazany.

Pan premier wypowiedział się nieprecyzyjnie, żaden prawnik nie przygotuje ustawy, która będzie nakładała karę prewencyjną - mówi rzecznik rządu Paweł Graś.

Konstytucjonalista prof. Marek Chmaj nie ma za zastrzeżeń do wprowadzonej zasady zablokowania sprzedaży dopalaczy na czas badań, które mogą trwać nawet 1,5 roku. Okres 18 miesięcy da się obronić, mamy przecież podobne procedury przy wprowadzaniu do obrotu leków - mówi Chmaj. Ten restrykcyjny zapis ma być stosowany tylko w sprawach prowadzonych przez inspekcję sanitarną.