Choć teoretycznie dopalacze zniknęły ze sklepów, ich sprzedawcy pojawiają się w różnych miejscach. Można było je kupić na przykład w jednym z wrocławskich lombardów. Teraz sprawę bada policja.

Jeden z wrocławskich lombardów obok telefonów i biżuterii oferował również dopalacze. Adres tego nielegalnego punktu sprzedaży otrzymali pracownicy sanepidu w anonimowym zgłoszeniu. W chwili obecnej wyjaśniane są wszystkie okoliczności związane z tym, jak dopalacze się tam znalazły i dlaczego były rozprowadzane w tym lokalu - mówi Krzysztof Zaporowski z wrocławskiej policji.

Jak dodaje, nie wiadomo skąd pochodzą dopalacze sprzedawane wprost z samochodów czy w kwiaciarniach. Kwitnie również ich sprzedaż w internecie. Na forach internetowych bez problemu można znaleźć informacje, gdzie, kiedy i za ile można dostać "produkty kolekcjonerskie". Wrocławska policja i sanepid apeluje, by zgłaszać przypadki handlowania dopalaczami na czarnym rynku.