Warmia i Mazury oraz Suwalszczyzna kojarzą się przede wszystkim ze wspaniałą przyrodą, której głównym bogactwem są setki jezior i lasy. Dzięki akweduktom w Stańczykach można tam jednak poczuć się jak w Rzymie.

Na takie miano z całą pewnością zasługują nieczynne wiadukty linii kolejowej Gołdap-Żytkiejmy w Stańczykach, spinające obydwa brzegi doliny rzeki Błędzianki. Mosty te należą do najwyższych w Polsce. Ta żelbetonowa konstrukcja ma aż ponad 36 metrów wysokości i prawie 200 m długości i należy do najwyższych w Polsce. Posiada pięć przęseł, a jej filary ozdobione są elementami wzorowanymi na rzymskich akweduktach w Pont du Gard we Francji (wysokość 49 m). Stąd nazywane są często Akweduktami Puszczy Rominckiej albo Akweduktami Północy.

Obydwa mosty zbudowane zostały przez Niemców w latach 1907-1926, z kilkuletnią przerwą spowodowaną I Wojną Światową, przy czym most północny wznoszono także w warunkach wojennych z udziałem wojsk kolejowych i jeńców rosyjskich. Konstruktorami wiaduktów byli architekci włoscy. Pierwsze pociągi puszczono dopiero 1 października w 1927 roku, i na jednym tylko północnym torze. Początkowo były to trzy pary pociągów osobowych. Jednak ze względu na duże zainteresowanie turystów, którzy w soboty i niedziele licznie odwiedzali te tereny uruchomiona została czwarta para.

W okolice Błędzianki przyjeżdżali wędkarze, grzybiarze, a zimą nawet narciarze. Kursowały tu również pociągi towarowe przewożące głównie drewno z okolicznych lasów. Na początku lat 40. przez wiadukty w Stańczykach przejeżdżały transporty kamieni z przeznaczeniem na budowę kwatery Hitlera - Wilczy Szaniec w Gierłoży.

Pociągi kursowały tu do roku 1945, kiedy to radzieckie oddziały rozebrały tory i wywiozły je do ZSRR. Wiadukty na szczęście zostały oszczędzone. Inne - podobne, lecz mniejsze obiekty, zbudowane przez Niemców znajdują się w niedalekich Kiepojciach i Botkunach.

Rozmiary mostów, ich konstrukcja, a przede wszystkim wspaniałe widoki wzbudzają podziw turystów, którzy chętnie odwiedzają to niezwykłe miejsce. Z wiaduktów korzystali często entuzjaści skoków na bungee, a nawet filmowcy - Stanisław Tym, kręcił tu sceny do swojego kultowego "Rysia". Obecnie teren jest własnością prywatną, wstęp na mosty jest płatny, a skoków zakazano. W pobliżu wsi Stańczyki znajduje się jezioro o takiej samej nazwie.

31 maja 1926 roku podczas gwałtownej burzy jezioro zniknęło. Zamiast wody na jego powierzchni pokazała się gruba warstwa błota, a po krótkim czasie doszło do potężnej eksplozji. Wzbił się ogromny słup wody z wielkimi bryłami ziemi i błota. Do poprzedniego stanu jezioro wróciło dopiero po kilku miesiącach. Według uczonych był to wybuch gazu błotnego, który wytworzył się przez wiele lat z gnijących roślin.

Akwedukty w Stańczykach jak i sama wieś znajdują się na styku Suwalszczyzny i Mazur na obszarze Mazur Garbatych i należą do powiatu gołdapskiego.

Dojechać do tego niezwykłe miejsca możemy drogą krajową 65 do Gołdapi, w której wjeżdżamy na wojewódzką 651 i kierujemy się na Dubeninki.

(abs)