Rosyjski Sztab Generalny oskarża: malezyjski Boeing 777 zszedł 14 km z kursu, a ukraińska bateria rakietowa Buk została przetransportowana w dzień katastrofy 50 km od Doniecka, w okolice kontrolowane przez separatystów, i samolot był w jej zasięgu. Według Rosjan, Ukraińcy zgrupowali w tym rejonie od 3 do 4 dywizjonów rakietowych. Ponadto w momencie katastrofy w pobliżu boeinga miał krążyć ukraiński samolot Su-25. Tym rewelacjom zaprzeczył już prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.

Jak donosi korespondent RMF FM Przemysław Marzec, Rosjanie zademonstrowali zdjęcia satelitarne i zapisy radarów. Ukraiński samolot wojskowy miał zostać zarejestrowany w odległości od 3 do 5 km od Boeinga 777 i krążyć później nad miejscem katastrofy. Równocześnie w momencie katastrofy i przez kolejny kwadrans nad tym terytorium znajdował się amerykański satelita wojskowy.

To aparat doświadczalnego satelitarnego systemu przeznaczonego do ujawniania i śledzenia odpalanych rakiet różnego zasięgu. Czas katastrofy i obserwacji przez amerykańskiego satelitę ukraińskiego terytorium pokrywają się - mówił na konferencji generał Andriej Kartapołow.

Jego zdaniem, malezyjski boeing był w zasięgu i ukraińskich baterii rakietowych, i rakiet, w które uzbrojony jest samolot Su-25.

Kartapołow zapewnił, że posiadane przez Rosjan materiały zostaną przekazane krajom europejskim i Malezji.

Przekonywał też, że Rosja nie przekazywała separatystom rakiet Buk ani żadnego innego uzbrojenia.

Poroszenko: Nieprawda, że ukraiński samolot leciał przy malezyjskim

Na twierdzenia Sztabu Generalnego Rosji zareagował już prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. W wywiadzie dla amerykańskiej stacji telewizyjnej CNN powiedział, że jest nieprawdą, jakoby ukraiński Su-25 leciał w pobliżu malezyjskiej maszyny.

Poroszenko podkreślił, że tego dnia wszystkie ukraińskie samoloty wojskowe pozostawały na ziemi. Decyzję o tym, by lotnictwo sił zbrojnych Ukrainy znajdowało się w bazach, podjęto w związku z zestrzeleniem 14 lipca w rejonie Ługańska samolotu transportowego An-26.