Ukraińska armia jest zdolna do tego, by stawić opór komukolwiek, ale Ukraina wybrała dyplomatyczną ścieżkę reintegracji swoich terytoriów - oświadczył w piątek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony tego kraju.

Zełenski zaznaczył w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych, że utrzymanie zawieszenia broni w Donbasie jest "gwarantem kontynuowania ciężkich, ale koniecznych" negocjacji w sprawie uregulowania konfliktu.

Po raz kolejny podkreślam: nasza armia jest w stanie stawić opór komukolwiek - oświadczył prezydent i stwierdził, że wzmacnia to stanowisko Ukrainy, która wybrała ścieżkę dyplomatyczną dla "reintegracji tymczasowo okupowanych terytoriów i powrotu ludzi".

Zełenski oznajmił, że w tej kwestii Kijów ma poparcie ze strony międzynarodowych partnerów, w tym Europy i USA. Jak dodał, świadczy o tym m.in. jego piątkowa rozmowa z prezydentem USA Joe Bidenem.

Szczegółowo omówiliśmy sytuację w Donbasie. Prezydent Biden zapewnił mnie, że Ukraina nigdy nie zostanie sama w obliczu agresji Rosji - przekazał Zełenski.

Dzień wcześniej ukraiński prezydent podkreślił, że w Donbasie, gdzie w lipcu ubiegłego roku weszło w życie zawieszenie broni, od początku roku widoczna jest eskalacja. Jak dodał, w pierwszych miesiącach 2021 roku zginęło 20 ukraińskich żołnierzy. Zapewnił, że jego kraj jest gotowy na "wszelkie prowokacje" i wskazał, że Kijów nadal prowadzi rozmowy w sprawie rozejmu "jako najszybszym kroku taktycznym".

We wtorek na nadzwyczajnej sesji parlamentu poświęconej zaostrzeniu się sytuacji na wschodzie kraju szef sztabu generalnego sił zbrojnych Ukrainy generał Rusłan Chomczak powiedział, że Rosja zwiększa liczebność swych wojsk przy granicy z Ukrainą.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył natomiast, że ruchy rosyjskich wojsk nie powinny niepokoić innych krajów i że Rosja przemieszcza swoje siły według własnego uznania. Federacja Rosyjska podejmuje konieczne środki, by zagwarantować bezpieczeństwo swoich granic - oznajmił Pieskow.

Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich dr Adam Eberhardt w rozmowie z Tomaszem Staniszewskim dla Radia RMF24.pl powiedział, że mamy do czynienia na tym etapie z “wojną informacyjną, która jest wzmacniana przez pewne demonstracyjne działania ze strony zarówno sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, również deklaracji polityków rosyjskich, ale również strony ukraińskiej". Zwrócił uwagę, że przy takiej mobilizacji sił zbrojnych jak jest obecnie, każda wojna informacyjna może przekształcić się w działanie o charakterze militarnym.

Pojawiają się pewne aspekty, które należy śledzić, np. mobilizacja rezerwistów w Donbasie (...) Tam jest na tyle dużo rosyjskich sił zbrojnych, te dwa korpusy w Donbasie to jest 30 tys. żołnierzy, że można eskalować konflikt zbrojny bez dosyłania dodatkowych sił - mówi Eberhardt.

Mamy do czynienia z próbą sił, próbą wzajemnego zastraszania - zaznaczył. 

Trwające od 2014 roku walki między siłami ukraińskimi a wspieranymi przez Rosję rebeliantami na wschodzie Ukrainy pochłonęły - jak się ocenia - ponad 13 tys. ofiar śmiertelnych.