31 osób zginęło w pożarze siedziby związków zawodowych w Odessie na południu Ukrainy - podało późnym wieczorem tamtejsze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Wcześniej informowano, że mogło zginąć nawet ponad 40 osób. Jak donosi ukraińska agencja Unian, wśród ofiar jest co najmniej piętnastu Rosjan i pięć osób pochodzących z Naddniestrza.

Wszystkie ofiary zatruły się tlenkiem węgla. Tożsamość pozostałych jest ustalana.

Wcześniej informowano, że po podpaleniu budynku zginęli w nim zwolennicy jedności Ukrainy. Jak wynika jednak z najnowszych ustaleń, najprawdopodobniej to oni podłożyli ogień w siedzibie związków zawodowych. Wcześniej spalone zostało miasteczko namiotowe zwolenników separatyzmu na placu Kulikowe Pole.

W mieście doszło wcześniej do starć między zwolennikami jedności Ukrainy a uzbrojonymi prorosyjskimi demonstrantami. Wśród demonstrantów proukraińskich byli kibice klubów piłkarskich z Odessy i Charkowa.

W czasie walk rzucano płytami chodnikowymi, koktajlami Mołotowa i ładunkami wybuchowymi. Bezpośrednio w wyniku zamieszek na ulicach zginęły co najmniej cztery osoby, a wiele zostało rannych.

Szef administracji prezydenta Ukrainy Serhij Paszynski oświadczył, że wydarzenia w Odessie zostały sprowokowane przez Rosję. To, co widzieliśmy w Odessie jest prowokacją Federalnej Służby Bezpieczeństwa (Rosji) urządzoną, by odwrócić uwagę od operacji antyterrorystycznej (w Słowiańsku w obwodzie donieckim). Oni (Rosjanie) chcą pokazać, że mamy niestabilną sytuację, ale przykład Odessy udowodnił, że w narodzie zakończyła się cierpliwość - powiedział Paszynski stacji telewizyjnej "Kanał 5.".

Paszyński powiedział też, że separatyści w Odessie otrzymali broń od rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.

Niespokojnie w Słowiańsku

Z kolei w ukraińskim Słowiańsku, od piątku rano trwa operacja ukraińskich sił przeciwko przebywającym tam separatystom prorosyjskim. Pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow oświadczył, że w czasie operacji antyterrorystycznej zginęło dwóch ukraińskich żołnierzy, a po stronie separatystów jest wielu zabitych, aresztowanych i rannych.

W oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej, Turczynow zażądał od Rosji, by "zaprzestała prowokacji przeciwko Ukrainie i nie stosowała terroryzmu, dywersji i gróźb wojennych jako formy nacisku".

Posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ws. Ukrainy - bez efektów

Działań w sprawie ukraińskiego kryzysu po raz kolejny nie zdołała uzgodnić na piątkowym posiedzeniu Rada Bezpieczeństwa ONZ. Zwołane na wniosek Rosji spotkanie odbyło się w związku z operacją ukraińskich sił w Słowiańsku na wschodzie Ukrainy.

Rosyjski ambasador przy ONZ Witalij Czurkin domagał się "natychmiastowego powstrzymania przemocy", przestrzegł też władze w Kijowie i wspierające je państwa Zachodu, aby "nie popełniły fatalnego błędu" i powstrzymały ukraińską kontrofensywę. Po raz kolejny powiedział też, że tymczasowy rząd Ukrainy jest według Rosji nielegalny.

Manifestowane przez Czurkina oburzenie spotkało się w Radzie z nieukrywanym sceptycyzmem. Państwa RB oskarżyły Moskwę o zbrojenie i finansowanie prorosyjskich sił separatystycznych, które przejęły budynki administracji państwowej w 10 miastach wschodniej Ukrainy.

Rosja wypuściła na Ukrainie bandy swoich oprychów i nagle odkryła, że ta (wybuchowa) mieszanka może wyrwać się jej spod kontroli - powiedział przedstawiciel Francji Gerard Araud. Wyraził też frustrację bezradnością ONZ-owskiego gremium.

Oburzenie Rosji nikogo nie oszuka - zaznaczył brytyjski ambasador Mark Lyall Grant, a wtórowała mu przedstawicielka USA Samantha Power, mówiąc, że Moskwa "próbuje obrazić inteligencję społeczności międzynarodowej", zwołując w trybie pilnym kolejne posiedzenie Rady ws. Ukrainy.

Ambasadorka Litwy Raimonda Murmokaite zareagowała na postulaty Rosji, mówiąc: Pokojowi demonstranci nie używają granatników. Nie przetrzymują też międzynarodowych obserwatorów, bezwstydnie się z nimi obnosząc. Przypomniała w ten sposób, że w Słowiańsku od tygodnia prorosyjscy separatyści przetrzymują obserwatorów OBWE, w tym Polaka.

Przedstawiciel Ukrainy Ołeksandr Pawliczenko powiedział na forum Rady, że jego kraj odrzuca oskarżenia Rosji o to, że nie realizuje porozumienia z Genewy. Zdementował też rosyjskie doniesienia, jakoby wśród osób biorących w operacji w Słowiańsku byli "cudzoziemcy mówiący po angielsku".

Na koniec posiedzenia Rosja zaproponowała wydanie wspólnego oświadczenia. Agencja AP przypomina jednak, że żadne z poprzednich dwunastu posiedzeń formalnych lub sesji konsultacyjnych nie doprowadziło do wspólnego stanowiska Rady Bezpieczeństwa w sprawie Ukrainy.

(mal)