Prezydent Francji jako pierwszy zachodni przywódca od czasu aneksji Krymu przez Rosję podał rękę Władimirowi Putinowi i zaprosił go na kolację. W czasie biesiady w Pałacu Elizejskim François Hollande przekonywał rosyjskiego przywódcę, by spotkał się w piątek w Normandii z nowo wybranym prezydentem Ukrainy Petro Poroszenką.

Komentatorzy podkreślają, że nie wiadomo, czy Hollande’owi udało się przekonać Putina, bo obaj przywódcy nie powiedzieli po kolacji ani słowa dziennikarzom. Odpowiedź poznamy więc dopiero w piątek - w czasie uroczystych obchodów 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii.

Nadsekwańskie media twierdzą, że François Hollande postanowił stosować wobec lokatora Kremla metodę kija i marchewki. Marchewka to zaproszenie Putina na kolację w Pałacu Elizejskim i uroczystości w Normandii. Według nieoficjalnych informacji, Hollande zasugerował rosyjskiemu przywódcy, że daje mu świetną szansę na wyjście z kąta, w którym postawiły go zachodnie mocarstwa bojkotując jego zaproszenie na szczyt G8 w Soczi. Lokator Kremla musi jednak w tym celu przestać destabilizować wschodnią Ukrainę i uznać nowe władze tego kraju. Prezydent Francji daje mu okazję spotkania się z Petro Poroszenką w Normandii. Jeżeli Putin się nie zgodzi, to będzie kij - możliwe zaostrzenie sankcji przeciwko Rosji.

Tuz przed spotkaniem z rosyjskim przywódcą François Hollande rozmawiał w jednej z paryskich restauracji z Barackiem Obamą. Wtedy również nie było wypowiedzi dla mediów, ale według nieoficjalnych informacji prezydent USA uznał, zaproszenie Putina do Pałacu Elizejskiego i na uroczystości w Normandii za "przedwczesne". Ponownie skrytykował planowaną przez Francję sprzedaż Rosji okrętów desantowych typu "Mistral". Hollande miał mu odpowiedzieć, że Francja nie zamierza zerwać tego lukratywnego kontraktu tym bardziej, że Rosja zapłaciła już za "Mistrale" połowę obiecanej sumy, to znaczy ponad pół miliarda euro. Przypomniał też, że była gotowa zrezygnować ze sprzedaży okrętów Rosji, jeżeli Putin nie dopuściłby do wyborów prezydenckich na Ukrainie. Tak się jednak nie stało. Do tego Hollande wyraził niezadowolenie z groźby nałożenia przez amerykański wymiar sprawiedliwości grzywny w wysokości aż 10 miliardów dolarów na największy francuski bank "BNP Paribas" za złamanie embarga na transakcje finansowe z Kubą, Iranem i Sudanem. Władze w Paryżu obawiają się, że tak astronomiczna kara finansowa mogłaby zagrozić stabilności systemu bankowego nie tylko we Francji, ale w całej Unii Europejskiej. Część obserwatorów twierdzi, że w przeddzień obchodów w Normandii Putinowi udało się podzielić zachodnie mocarstwa.

W czwartek na podparyskim Lotnisku im. Charlesa de Gaulle’a z Wladimirem Putinem spotkali się również premier David Cameron. Brytyjski szef rządu nie podał jednak ręki rosyjskiemu przywódcy. Powiedział Putinowi, że Moskwa powinna przestać ingerować na Ukrainie i powinna współpracować z prezydentem elektem Petro Poroszenko. Po spotkaniu Cameron oświadczył, że twardo i w sposób bardzo wyraźny przekazał Putinowi, że dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu ukraińskiego jest możliwe, jeśli Rosja pomoże uspokoić sytuację.

Status quo, sytuacja obecna jest nie do przyjęcia i musi zostać zmieniona - powiedział Cameron. Domagamy się, by Rosjanie w sposób właściwy uznali nowego prezydenta (Ukrainy) i z nim pracowali. Domagamy się deeskalacji, powstrzymania przepływu broni i ludzi przez granicę. Domagamy się działań na wszystkich tych frontach - dodał.

Dzień wcześniej, jak pisze Reuters, Wielka Brytania zarzuciła Rosji podsycanie napięcia we wschodniej Ukrainie za pomocą "natłoku dezinformacji".

Agencja ITAR-TASS podaje, że do spotkanie Putina z Cameronem - pierwszego od czasu, gdy na Ukrainie rozpoczął się kryzys - doszło w salonie dla VIP-ów i oficjalnych delegacji na paryskim lotnisku.

To, jak pisze ITAR-TASS, "pierwsze z serii spotkań Putina z europejskimi liderami, którzy dzień wcześniej w Brukseli na szczycie G7 uzgodnili wspólne stanowisko wobec Rosji".

W szczycie G7, czyli grupy siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata i UE, Rosja nie uczestniczyła po raz pierwszy od 16 lat. Pierwotnie spotkanie miało się odbyć w rosyjskim kurorcie Soczi, ale po aneksji Krymu przez Rosję w marcu tego roku kraje G7 postanowiły spotkać się w Brukseli bez prezydenta Władimira Putina.

Francja podtrzymała jednak zaproszenie dla Putina na obchody 70. rocznicy desantu aliantów w Normandii.

Sekretarz stanu USA John Kerry i minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow orzekli w czwartek, że Ukraina nie powinna być pionkiem w grze sił między Wschodem a Zachodem, lecz, jak pisze AP, przyznają, że takiemu podejściu nie sprzyjają różnice poglądów.

Przed rozmowami w Paryżu Kerry i Ławrow byli zgodni co do tego, że Ukraina powinna być stabilnym mostem między Rosją a Europą. Kerry podkreślił, że USA pragnęłyby widzieć Rosję akceptującą pragnienie ukraińskiego prezydenta elekta Petro Poroszenki, by zająć się wszystkimi Ukraińcami, w tym i pochodzenia rosyjskiego.

Wyraził nadzieję, że wraz z Rosją uda się znaleźć sposób współdziałania, by tak się stało.

Kerry, jak pisze agencja Associated Press, mówił pierwszy, a Ławrow wydawał się zaskoczony tym oświadczeniem. Niemniej i on się krótko wypowiedział, czyniąc jawną aluzję do amerykańskiej polityki wobec Iraku, Libii i Syrii.

Mogę jedynie podpisać się pod tym, co powiedział sekretarz stanu - oświadczył Ławrow. Chcielibyśmy widzieć Ukrainę spokojną, stabilną, jako miejsce dla wszystkich, którzy w niej mieszkają (...) jako most, nie jako pionka - powiedział. Pragnęlibyśmy widzieć i inne kraje, jak Irak, Libia, Syria, wiele innych także żyjących w pokoju i nie wykorzystywanych jak pionki - dodał Ławrow.

Rosyjskie władze i komentatorzy, jak zauważa AP, wykorzystują złą sytuację w tych trzech krajach, by wytknąć Stanom Zjednoczonym hipokryzję w związku z Ukrainą. Wielu Rosjan uważa np. za hipokryzję to, że USA uznały ukraińskie wybory prezydenckie mimo niepokojów na wschodzie tego kraju, a nie uznały wyborów w Syrii.

(mn)