​Michaił Chodorkowski, który został niedawno zwolniony z rosyjskiej kolonii karnej, poparł w Kijowie nowe władze Ukrainy. Jak powiedział biznesmen, Rosja prowadząc agresywną i separatystyczną politykę na Krymie niszczy długoletnią przyjaźń z Ukrainą.

Tracimy ukraińsko-rosyjską przyjaźń - oznajmił Chodorkowski, znany krytyk polityki Kremla, podczas wykładu na Politechnice Kijowskiej. Podkreślił, że popiera nowe władze Ukrainy, mówiąc, że doszły one do władzy dzięki "rewolucji sprawiedliwości".

Ukraina musi stać się europejskim państwem - powiedział Chodorkowski, tłumacząc, że do kraju muszą dotrzeć zagraniczne inwestycje, należy wykorzenić korupcję i przy międzynarodowej współpracy wprowadzić nowy plan Marshalla. Zaapelował też o zwołanie kongresu ukraińskich i rosyjskich intelektualistów.

W niedzielę z kolei na uroczystościach z okazji 200. rocznicy urodzin ukraińskiego wieszcza narodowego Tarasa Szewczenki na Majdanie Niepodległości w Kijowie Chodorkowski podkreślił, że "istnieje także całkiem inna Rosja". Żyją w niej ludzie, dla których przyjaźń ukraińsko-rosyjska jest ważniejsza od ich własnej wolności! Wierzę, że Rosja i Ukraina mają jedną, wspólną, europejską drogę rozwoju. "Walczcie i zwyciężycie! Wam sam Bóg pomaga!" - zakończył cytatem z utworu Szewczenki.

50-letni Chodorkowski, były prezes koncernu naftowego Jukos, był skazany na 10 lat i 10 miesięcy kolonii karnej za domniemane przestępstwa gospodarcze, w tym pranie brudnych pieniędzy. Biznesmen twierdzi, że stawiane mu zarzuty były politycznie umotywowane. Na wolność wyszedł 20 grudnia ubiegłego roku, ułaskawiony przez prezydenta Władimira Putina.

(abs)