Proces Brunona Kwietnia – krakowskiego nauczyciela akademickiego oskarżonego o przygotowywanie zamachu na Sejm – w czwartek i piątek odbywa się w "cichej sali" Sądu Najwyższego w Warszawie. W pomieszczeniu mającym certyfikaty bezpieczeństwa do odtwarzania informacji niejawnych, sąd wysłuchuje nagrań z rozpracowywania Brunona Kwietnia przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Krakowski sąd okręgowy prowadzący sprawę kwietnia przesłuchał już prawie wszystkich jawnych świadków i świadków incognito. Ostatni jawni świadkowie będą "dosłuchiwani" na najbliższych rozprawach. Potem głos zabiorą biegli, a także sam zamachowiec. Kwiecień zapowiedział, że chce się odnieść do zeznań niektórych świadków i opinii biegłych. Twierdzi, zajmie mu to dwie rozprawy.

Zakończenie procesu i mowy końcowe zapowiedziano  na kwiecień. Wyrok może zapaść na początku maja.

Brunon Kwiecień odpowiada za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią. Według śledczych, były pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w pojeździe skot. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.

Brunon Kwiecień przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwa się do winy i twierdzi, że inspirowała go inna osoba. Nie przyznał się do podżegania studentów ani do posiadania broni i handlu nią. Przed sądem wyraził zgodę na publikowanie jego wizerunku i pełnych danych osobowych. Grozi mu kara do 15 lat więzienia.