TEPCO, operator trzech elektrowni atomowych w Japonii, w tym Fukushima I, będzie miał nowego szefa. Dotychczasowego Masatakę Shimizu zastąpi Toshio Nishizawa, obecny dyrektor zarządzjący - poinformowała agencja Kyodo. Firma zanotowała stratę 15 miliardów dolarów w ostatnim roku fiskalnym. Dla porównania w 2009 roku firma odnotowała zysk w wysokości 134 mld jenów.

Dotychczasowy szef TEPCO przeprosił i wziął na siebie pełną odpowiedzialność za kryzys. Robimy co w naszej mocy, by rozwiązać sytuację - dodał kłaniając się kilkakrotnie w czasie konferencji prasowej. Dymisja Shimizu była oczekiwana, gdyż szefowie największych japońskich firm zazwyczaj odchodzą ze stanowisk biorąc odpowiedzialność za skandale i porażki.

Całkowite koszty wypadku w Fukushimie będą prawdopodobnie znacznie wyższe niż te odnotowane przez TEPCO. Dojdą do nich wypłaty odszkodowań dla tysięcy ludzi, którzy musieli być ewakuowani z zagrożonych terenów oraz np. rolników, których produkty zostały napromieniowane.

TEPCO musi spłacić koszty rozwiązywania problemów w Fukushimie oraz ponownego uruchomienia innych, nieatomowych elektrowni, by pokryć zapotrzebowanie na energię elektryczną. Japoński rząd zastanawia się nad udzieleniem firmie pomocy finansowej.

Cztery z sześciu reaktorów elektrowni Fukushima I, w tym reaktor nr 1, uległy poważnemu uszkodzeniu w następstwie katastrofalnego trzęsienia ziemi i tsunami z 11 marca. Jest to najpoważniejsza awaria nuklearna na świecie od czasu wybuchu reaktora w Czarnobylu w 1986 roku.