To, że trzęsienie ziemi, które wystąpiło w Japonii - według wstępnych danych - pochłonęło niewiele ofiar, kraj ten zawdzięcza systemowi ostrzegania i zabezpieczeń - wyjaśnia prof. Jerzy Żaba z Uniwersytetu Śląskiego. Dzisiejsze trzęsienie było jednym z najsilniejszych w historii.

Jak powiedział prof. Żaba, kraje położone wokół Pacyfiku, a szczególnie właśnie Japonia, mają cały system ostrzegania i zabezpieczeń. Japonia ma do dyspozycji m.in. odpowiednią sieć specjalnych odbiorników sejsmicznych, które znajdują się w różnych miejscach w obrębie oceanu.

Tamtejsze budownictwo niemal bez problemu wytrzymuje wstrząsy o sile 7 w skali Richtera. Dopiero silniejsze wstrząsy powodują zniszczenia, ale są one i tak nieporównywalnie mniejsze niż te, które mogłyby wystąpić w Polsce - podkreśla sejsmolog z UŚ. Gdyby takie trzęsienie ziemi nawiedziło nas, to byłaby totalna katastrofa. Właściwie wszystkie domy leżałyby w gruzach.

Zdaniem prof. Żaby, dobrze przeszkolona jest również ludność Japonii. Przy wstrząsach poprzedzających ludzie wiedzą, co robić i precyzyjnie to wykonują. Jeśli mogą, uciekają z pomieszczeń na otwartą przestrzeń. Oddalają się od domów, bo mogą poranić ich rozbite szyby. Jeśli nie są w stanie wyjść z pomieszczenia, wiedzą, że muszą chować się w najsilniejszych miejscach np. w łazience, czy pod framugami drzwi - opisuje ekspert.

Według niego, trzęsienie ziemi o sile 8,9 st. w skali Richtera, to jedno z najsilniejszych trzęsień, z jakim naukowcy mieli do czynienia. Nie zdarzyło się jeszcze silniejsze trzęsienie ziemi niż powyżej 9-9,1 w skali Richtera - przypomina.