Andy Murray w poniedziałkowym meczu w 1. rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu, w którym pokonał Australijczyka Jamesa Duckwortha w czterech setach, zaskoczył rywala tzw. serwisem spod ramienia. "To legalny sposób zagrania" - tłumaczył potem.

Dwukrotny mistrz Wimbledonu w trzecim zwycięskim secie wykorzystał nietypowy sposób wprowadzenia piłki do gry. W zawodowym tenisie praktykowanie takiego rozwiązania jest odbierane jako obraźliwe wobec przeciwnika.

"Nigdy tego nie rozumiałem. To legalny sposób serwowania. Osobiście nie mam problemu z tym, że gracze go używają, choć nigdy wcześniej tego nie robiłem. Jeśli rywal stoi cztery lub pięć metrów za linią końcową, to dlaczego nie spróbować. Oczywiście, gdyby stał na linii, nigdy nie zdecydowałbym się na takie rozwiązanie" - tłumaczył Szkot.

Murray zasugerował również, że serwis sposobem dolnym może stać się bardziej popularny w świecie tenisa, ponieważ gracze coraz bardziej wycofują się za linię końcową, aby zwiększyć swoje szanse na możliwie skuteczny return przy mocnym serwisie przeciwnika.

Murray powiedział, że nigdy nie brał pod uwagę takiej taktyki, z której bardziej kojarzony jest Australijczyk Nick Kyrgios. "Taktycznie jest to bardzo sprytne" - dodał.

Kolejnym rywalem Murraya będzie znany z potężnego serwisu Amerykanin John Isner, 24. tenisista rankingu ATP.