Hubert Hurkacz pozostaje w grze o triumf w Australian Open. Nasz tenisista w poniedziałkowy poranek czasu polskiego zameldował się w ćwierćfinale, pokonując Francuza Arthura Cazauxa 7:6 (8-6), 7:6 (7-3), 6:4. Polak po raz pierwszy dotarł do tej fazy Australian Open.

Spotkanie Huberta Hurkacza z Arthurem Cazauxem trwało niespełna dwie i pół godziny. Dwa pierwsze sety zakończyły się dopiero po tie-breakach. W trzeciej partii Hurkaczowi wystarczyło jedno przełamanie już w pierwszym gemie.

Polak rozstawiony jest w turnieju z numerem dziewiątym, a Cazaux zajmuje 122. miejsce światowym zestawieniu.

Ćwierćfinałowym rywalem Polaka będzie Rosjanin Daniił Miedwiediew, który w 1/8 finału pokonał Portugalczyka Nuno Borgesa 6:3, 7:6 (7-4), 5:7, 6:1. Miedwiediew zajmuje trzecią lokatę w rankingu ATP.

Hubert Hurkacz z rekordowym osiągnięciem w Australian Open

Awans do ćwierćfinału to najlepsze osiągnięcie Hurkacza w Australian Open. Do tej pory najlepszym wynikiem 26-letniego Polaka na kortach Melbourne Park była ubiegłoroczna czwarta runda. 

Z kolei w Wielkim Szlemie najdalej doszedł w Wimbledonie w 2021 roku, kiedy odpadł w półfinale.

Po zakończeniu turnieju Hurkacz awansuje co najmniej na ósme miejsce w światowym rankingu, co będzie jego najwyższą pozycją w karierze.

Mocny początek Francuza

Kwalifikanci z Australii oraz Czech Omar Jasika i Jakub Mensik, rozstawiony z numerem 21. Francuz Ugo Humbert, a wreszcie grający dzięki "dzikiej karcie" rodak tego ostatniego Arthur Cazaux, dotychczas 122. tenisista globu - tak wyglądała droga Polaka do czołowej ósemki tegorocznej edycji zmagań w Melbourne. Nie trafił na szczególnie wymagających rywali, ale nie brakowało na niej zakrętów i niewielkich wybojów.

Tak też zaczął się poniedziałkowy pojedynek z 21-latkiem z Montpellier, który w 2020 roku był tutaj w finale zmagań juniorów, podobnie zresztą jak Mensik dwa lata później. Francuz - wspierany przez żywiołowo reagujących kibiców - zaczął z niezwykłą energią, wręcz rzucił się faworytowi do gardła, bombardował go serwisami i objął prowadzenie 3:0, oddając w tych trzech gemach tylko jeden punkt.

Emanujący spokojem podopieczny amerykańskiego trenera Craiga Boyntona szybko jednak opanował sytuację. Rewanżował się rywalowi potężnymi serwisami, skutecznie returnował i błyskawicznie doprowadził do remisu.

Był to najbardziej emocjonujący i wyrównany fragment spotkania, gdyż później - choć końcowy wynik tego nie oddaje - Polak wyraźnie dominował na korcie, niczym rasowy mistrz boksu punktował mniej doświadczonego pretendenta, któremu z gema na gem, z seta na set zaczynało brakować "paliwa w baku".

Cazaux posłał więcej asów niż Hurkacz

Jedynie w serwisie Francuz, który przez siedem lat trenował w przeszłości piłkę ręczną, więc jego silna i szybka ręka nie jest zaskoczeniem, nie ustępował, posłał 18 asów, o siedem więcej niż Hurkacz, który jednak pozostaje liderem tej klasyfikacji (71).

Rozstrzygnięcie w dwóch pierwszych partiach zapadło w tie-breakach, co w meczach Polaka jest normą. W pierwszym zmarnował on dość łatwo dwa setbole przy stanie 6-4, ale ostatecznie wygrał 8-6. W drugim przytrafił mu się jedyny w całym pojedynku podwójny błąd serwisowy, ale od stanu 2-2 spisywał się w tej rozgrywce praktycznie bezbłędnie i przeciwnik zdobył jeszcze tylko punkt.

Wcześniej, w szóstym gemie drugiej odsłony, Hurkacz miał pięć break pointów, ale na przełamanie nie zapracował. Zaczął od niego jednak trzecią partię, a później skupiał się głównie na własnych gemach serwisowych. W trzech w tym secie, a łącznie w dziewięciu w meczu nie stracił żadnego punktu.

Zakończył pojedynek przy pierwszym meczbolu po dwóch godzinach i 26 minutach gry, zdobywając łącznie 21 punktów więcej niż Cazaux (111:90).

Dwa sety były bardzo wyrównane, szczególnie ten pierwszy, w którym przeciwnik prowadził 3:0 z przełamaniem. Ale później dobrze serwowałem, dobrze też grałem w gemach przy jego podaniu, byłem skuteczny z głębi kortu, przejmowałem inicjatywę. Jestem bardzo szczęśliwy, że zrobiłem tutaj krok do przodu. Mam nadzieję, że powalczę też o zwycięstwo w kolejnych meczach - przyznał tuż po spotkaniu polski tenisista.

Kolejne punkty w rankingu i pieniądze na koncie

Dzięki awansowi do ćwierćfinału zyskał 200 punktów w światowym rankingu i na pewno wyprzedzi Greka Stefanosa Tsitsipasa, co dałoby mu ósme, najwyższe w karierze miejsce w tym zestawieniu. Musi jednak uważać na Amerykanina Taylora Fritza, który plasuje się tuż za nim, a także jest już w ćwierćfinale

Wrocławianin zapracował już w Melbourne na premię w wysokości 600 tys. dolarów australijskich, czyli prawie 1,6 mln złotych.

Hurkacz - Miedwiediew w ćwierćfinale

W meczu, którego stawką będzie półfinał, zmierzy się z Miedwiediewem. Prawie 28-letni Rosjanin w poniedziałek pokonał w 1/8 finału będącego jednym z objawień tegorocznej edycji Portugalczyka Nuno Borgesa 6:3, 7:6 (7-4), 5:7, 6:1.

Rozstawiony z numerem trzecim tenisista urodzony w Moskwie to dwukrotny (2021-22) finalista tej imprezy oraz zwycięzca (2021) i łącznie trzykrotny finalista US Open, który jednak ma ujemny bilans meczów z Hurkaczem

Polak był górą w 1/8 finału pamiętnego dla siebie Wimbledonu w 2021 roku, kiedy na londyńskiej trawie triumfował w pięciu setach w spotkaniu, które z powodu deszczu rozgrywane było przez dwa dni, a w sezonie 2022 pokonał go w ćwierćfinale prestiżowego turnieju w Miami, a następnie nie dał mu szans w ich ostatniej oficjalnej potyczce, czyli finale na trawie w Halle.

Miedwiediew dwa zwycięstwa odniósł w 2021 - najpierw w turnieju rangi Masters 1000 w Toronto, a następnie w fazie grupowej ATP Finals w Turynie. Do obu potrzebował trzech setów. Ich pojedynek odbędzie się w środę.

Hurkacz jest ostatnim polskim tenisistą rywalizującym w tegorocznym Australian Open w singlu. W 1/8 finału odpadła Magdalena Fręch, w 3. rundzie Iga Świątek, a 1. - Magda Linette.