Małżeństwo Tashfeen Malik i Syed Rizwan Farook zostawiło swoją sześciomiesięczną córeczkę pod opieką babci, a następnie udało się do ośrodka pomocy osobom niepełnosprawnym w San Bernardino w Kalifornii. Tam w środę zabili 14 osób a 17 zranili. Teraz okazuje się, że mózgiem krwawego zamachu mogła być kobieta. To Tashfeen Malik – według amerykańskich mediów – miała doprowadzić do radykalizacji poglądów męża.

Nigdy się nie uśmiechała, nie usłyszałam od niej żadnego miłego słowa - opisuje zabójczynię jej szwagierka Saira Khan.

Tashfeen Malik urodziła się w niewielkim mieście w Pakistanie. Do Stanów Zjednoczonych przyjechała już po tym, jak przez internet poznała Syeda Rizwana Farooka. Po raz pierwszy spotkali się twarzą w twarz w 2013 roku w Arabii Saudyjskiej, dokąd Syed udał się na pielgrzymkę, jaką odbywają przynajmniej raz w życiu wszyscy muzułmanie.

Tashfeen wcześniej przez kilka lat mieszkała z ojcem w tym kraju. Jak przypuszcza śledczy, to właśnie podczas pobytu w Arabii Saudyjskiej kobieta stała się bardziej religijna i konserwatywna w poglądach. Potem wróciła do rodzimego Pakistanu, żeby studiować farmakologię. Jak zauważa NBC News, Pakistan uważany jest za teren intensywnej rekrutacji prowadzonej przez ugrupowania dżihadystyczne, mające powiązania z Al-Kaidą.

W tym samym roku Tashfeen przyleciała do narzeczonego w Stanach Zjednoczonych - para pobrała się w sierpniu 2014 roku w Kalifornii.

Dopiero zaczynaliśmy ją poznawać, była taka cicha i wycofana. Taki sam był mój brat - mówi Saira Khan. Według niej, Tashfeen nie wykazywała oznak brutalności, sprawiała wrażenie szczęśliwej matki maleńkiego dziecka. Córeczka przyszła na świat w maju.

W zeszłą środę para zostawiła dziecko pod opieką babci. Twierdzili, że sami muszą udać się na umówioną konsultację u lekarza. Zamiast tego pojechali do ośrodka w San Bernardino, gdzie otworzyli ogień do przebywających w nim osób niepełnosprawnych. Sami zginęli w policyjnej obławie.

(j.)