"Radość jest" - podsumował Andrzej Stękała swoje piąte miejsce, najwyższe z Polaków, w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem. Wygrał Norweg Marius Lindvik, przed Słoweńcem Anze Laniskiem oraz swoim rodakiem Robertem Johanssonem.

Radość jest. Na warunki narzekać nie mogę, ze swoich skoków jestem bardzo zadowolony, co nie znaczy, że nie mam nad czym pracować - zaznaczył Stękała, któremu próby na odległość 134 i 136,5 pozwoliły wyrównać najlepsze osiągnięcie w karierze.

Tym razem 25-letni zakopiańczyk zostawił w pokonanym polu największe gwiazdy biało-czerwonych - 11. miejsce zajął Kamil Stoch, a 15. był Dawid Kubacki.

Drugi skok był całkiem dobry, w pierwszym natomiast zabrakło mi energii.
Nie było za to problemu z pozycją najazdową, więc chyba trzeba się było po prostu trochę oswoić z belką startową - ocenił skoczek pochodzący z Zębu.

Wolny ma problem z belką. Kubacki przyznał, że to "na pewno nie był jego dzień"

Na belkę już w piątek narzekał 33. w niedzielnym konkursie Jakub Wolny.

Mamy problem z tą specyficzną belką. Ona jest lekko odchylona i ciut za niska, więc trzeba się odpowiednio z niej puścić. Inaczej zbyt późno uzyskuje się właściwą pozycję najazdową - tłumaczył.

Kubacki przyznał, że to "na pewno nie był jego dzień".

W pierwszym skoku zabrakło metrów, bo poszedłem za bardzo w górę, no i właściwie było już po wszystkim - zauważył. Zawody zaczął od 125-metrowej próby, a w finale poprawił się o 9,5 m.

Skoczkowie powrócą do Zakopanego 13 i 14 lutego (za chińskie Zhangjiakou), a kolejne konkursy PŚ - drużynowy oraz indywidualny - odbędą się 23 i 24 stycznia w fińskim Lahti.

WIĘCEJ O NIEDZIELNYM KONKURSIE PRZECZYTASZ TUTAJ: PŚ w skokach w Zakopanem: Zwyciężył Lindvik. Piąte miejsce dla Stękały