Sąd Okręgowy w Krakowie oddalił protest wyborczy dwóch osób, które oddały dwa głosy na kandydata PiS do sejmiku wojewódzkiego, a według protokołu kandydat ten nie uzyskał żadnego głosu. Protestujący domagali się ponownego sprawdzenia głosów nieważnych.

Sąd po sprawdzeniu wszystkich głosów stwierdził, że w ramach tej samej listy PiS doszło do pomyłki i głosy oddane na jednego kandydata przypisano innemu kandydatowi z tej samej listy. Uznał jednak, że nie miało to znaczenia dla wyników wyborów w tym okręgu.

Takie samo stanowisko przedstawiła podczas posiedzenia komisarz wyborczy Teresa Rak. Stwierdziła, że ewentualne uchybienia pozostają bez wpływu na wynik wyborów, ponieważ kandydat, na którego głosowali wnioskujący - Jan Duda - otrzymał mandat radnego. Ponadto - wskazała komisarz wyborczy - wyniki głosowania na poszczególne listy wskazują, że nie doszłoby do innego rozdziału mandatów w ramach okręgu, ponieważ "występują na tyle duże różnice w głosach oddanych na poszczególne listy, że ewentualne uchybienia w zakresie ustalenia wyników głosowania w obwodzie, a nawet w kilku obwodach, pozostają bez wpływu na wynik wyborów". Dlatego wnosiła o oddalenie protestu.

Sąd ujawnił, że po sprawdzeniu poprawności przeliczenia głosów w komisji obwodowej nr 77 w Krakowie oddanych w wyborach do sejmiku województwa stwierdził, iż na 90 kartach znajdowały się głosy oddane na kandydata z listy nr 3 Jana Dudę (PiS), w tym 1 nieważny ze względu na niepostawienie znaku "X" przy nazwisku kandydata, lecz "ptaszka". Według protokołu kandydat ten nie uzyskał żadnego głosu. Sąd stwierdził ponadto, iż nie doszło do oddania żadnego ważnego głosu na kandydata z listy nr 3 Jacka Krzyżaka (PiS), co do którego w protokole komisja wskazała, iż otrzymał 91 głosów. Sąd uznał jednak, że nie miało to znaczenia dla wyników wyborów w tym okręgu.

W toku posiedzenia komisarz wyborczy domagała się także od przewodniczącego i wiceprzewodniczącej obwodowej komisji wyborczej wyjaśnień, czy sporządzili brudnopis protokołu i dlaczego nie dołączyli go do materiałów komisji. Przewodniczący komisji wyjaśnił, że nie było brudnopisu protokołu. Jego zastępczyni wskazała natomiast, że przewodniczący pomylił brudnopis protokołu z notatkami i że z obu tych źródeł korzystał przy wprowadzaniu z inną osobą danych do systemu.

Czy komisja sczytywała potem wprowadzone dane ze swoimi ustaleniami? - pytała komisarz. Przewodniczący i jego zastępczyni potwierdzili. To skąd taka nieścisłość, że głosy jednego kandydata przypisano drugiemu? - pytała komisarz wyborczy. Wprowadzaliśmy dane do systemu kilkakrotnie, mogło dojść do pomyłki - powiedział przewodniczący. 

Postanowienie o oddaleniu protestu nie jest prawomocne.

(abs)