Proces działacza Związku Polaków na Białorusi i korespondenta "Gazety Wyborczej" Andrzeja Poczobuta to atak na polską mniejszość - uważa Andżelika Borys, była szefowa Związku nieuznawanego przez władze w Mińsku. To także uderzenie w wolne, niezależne media na Białorusi.

Przebieg procesu to "znęcanie się" nad polską organizacją - oceniła. "Zarzuty są wyssane z palca, proces się przeciąga. (Rozprawę) zrobiono dzisiaj, w święto Bożego Ciała" - zaznaczyła. Jej zdaniem, władzom "od dawna nie podobało się zachowanie Poczobuta" i teraz "w jakimś stopniu znalazły ten słaby punkt, w który można uderzyć".

Trzecia rozprawa w procesie Poczobuta oskarżonego o zniesławienie i znieważenie prezydenta Alaksandra Łukaszenki rozpoczęła się o godz. 10 czasu lokalnego (9 czasu polskiego) w grodzieńskim sądzie.

Przed budynkiem sądu kilkadziesiąt osób

Przed budynkiem stoi kilkadziesiąt osób - bliscy Poczobuta, działacze Związku Polaków na Białorusi, dziennikarze. Ludzie śpiewają pieśni religijne, modlą się.

Andżelika Borys powiedziała, że przyszła, aby okazać solidarność z Poczobutem. Moim zdaniem, reakcja Polski, jak i obrona Związku powinna być bardzo stanowcza, bo skoro to dotyczy jednego z liderów, to może się to stać z każdym szeregowym członkiem organizacji - oceniła.

Poczobut jest oskarżony z dwóch artykułów: o znieważenie i zniesławienie głowy państwa. Grozi mu kara do czterech lat więzienia. Sprawa dotyczy ośmiu artykułów dziennikarza w "Gazecie Wyborczej", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na prywatnym blogu.

W obronie dziennikarza wypowiadali się przedstawiciele Unii Europejskiej, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), polskie władze, jak i politycy opozycji. Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała Poczobuta za więźnia sumienia.