Tyska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zagrożenia powodziowego w Bieruniu (Śląskie). Grupa mieszkańców miasta, która złożyła doniesienie, jest zdania, że wał na Gostynce był w złym stanie, dlatego w maju po intensywnych deszczach został przerwany.

Autorzy pisma uważają też, że po powodzi urzędnicy nie zadbali o to, by należycie naprawić wał i po każdych większych opadach rzeka grozi ponownym wylaniem.

Po wykonaniu dotychczasowych czynności uznaliśmy, że aby wszechstronnie wyjaśnić sprawę konieczne jest wszczęcie śledztwa - powiedział zastępca prokuratora rejonowego w Tychach, Zdzisław Wilczak.

Jak dodał, postępowanie zostało wszczęte pod kątem art. 163 Kodeksu karnego. Przepis ten mówi o "sprowadzeniu zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach".

Bieruń należy do miast najbardziej na Śląsku poszkodowanych w powodzi sprzed kilku miesięcy. Woda z Gostynki zalała setki budynków. Sytuację mieszkańców Bierunia komplikuje dodatkowo obniżenie terenu na skutek eksploatacji górniczej. Z powstałej w ten sposób niecki woda nie ma jak odpływać.

Po złożeniu doniesienia w prokuraturze powodzianie z Bierunia zapowiadali, że na tym nie poprzestaną i złożą w sądzie pozew zbiorowy, obejmujący kilkadziesiąt rodzin. Uważają one, że odszkodowania otrzymane po powodzi były nieadekwatne do poniesionych strat. Dotychczas takiego pisma nie złożyli.

W całym woj. śląskim skutkami powodzi zostało dotkniętych 153 ze 167 gmin. Cztery osoby zginęły, 3,6 tys. zostało ewakuowanych przez służby prowadzące akcję ratowniczą, wielu poszkodowanych samodzielnie opuściło domostwa. Woda zalała prawie 19 tys. budynków i 75 tys. ha gruntów, w tym 42 tys. ha użytków rolnych. Uszkodzonych zostało ponad 800 km dróg oraz 245 mostów.