Ćwierć miliona złotych ponad plan kosztowała już organizacja wyborów prezydenckich w nadzwyczajnych, czyli powodziowych warunkach. Ta kwota obejmuje m.in. usuwanie szkód w lokalach wyborczych po pierwszej fali powodziowej. Druga fala może jeszcze zwiększyć koszty. Tymczasem w wielu miejscach nawet nie wiadomo, gdzie stanie urna i czy nie trzeba będzie dowozić wyborców łódkami.

Zalane pola, dziesiątki zniszczonych domów, setki ewakuowanych osób - to skutki powodzi w Janowcu niedaleko Puław. Dwie rodziny z tej miejscowości nie wrócą już do swoich domów. Inspektorzy nadzoru budowlanego orzekli, że budynki grożą zawaleniem.

Ludzie bezradnie obserwują, jak Wisła zalewa dorobek całego ich życia. Nic nie wskazuje na to, by w Janowcu za 12 dni miały się odbyć wybory prezydenckie. Wszyscy powtarzają to samo - że ważniejszy jest dla nich dach nad głową niż zbliżające się wybory. Jak pójdę, gdy w domu nic nie ma, chałupy nawet nie ma. Jak tu pójść na wybory? - mówi jedna z kobiet.

Myśli mieszkańców Janowca ciągle zaprząta woda, której nikt tam nie spodziewał. Organizacji wyborów obawia się także wójt gminy Janowiec Tadeusz Kocoń. Na razie nawet nie wiadomo, w jakim stanie są drogi dojazdowe do okolicznych miejscowości. Wszystko okaże się, kiedy woda już opadnie i odkryje zniszczenia.