Wbrew zapowiedziom, prokuratura nie upubliczni dziś filmu nakręconego podczas zeszłotygodniowego przeszukania w redakcji "Wprost". Śledczy chcą pokazać ten materiał, bo - jak twierdzą - jest najbardziej obiektywnym dowodem tego, jak zachowywali się prokuratorzy i agenci ABW w siedzibie tygodnika.

Zobacz również:

Ujawnienie filmu zostało opóźnione z dwóch powodów. Po pierwsze - jak mówią śledczy - było za mało czasu, by prokuratorzy przygotowali to nagranie do publikacji. Teraz skupiamy się przede wszystkim na jak najszybszym ustaleniu sprawców podsłuchu, to jest priorytet - usłyszał od śledczych nasz reporter Krzysztof Zasada.

Po drugie, prokuratura nie chce ujawniać tego materiału do czasu upływu terminu na składanie zażalenia na przeszukanie - prawnicy tygodnika nie wykluczali, że że to zrobią. Nowy pełnomocnik "Wprost" Piotr Kruszyński poinformował już naszego dziennikarza, że decyzja w sprawie złożenia takiego zażalenia, już zapadła.

Latkowski: Chcieli odebrać komputery, używali siły

Do przeszukania w redakcji "Wprost" doszło w środę wieczorem. Prokuratura zarządziła je po tym, jak tygodnik odmówił ABW dobrowolnego wydania nośników danych z nagraniami nielegalnych podsłuchów polityków i szefa NBP. Chciano odebrać redaktorowi naczelnemu "Wprost" laptop i pamięć USB. ABW ustąpiła, kiedy do pomieszczenia weszli dziennikarze zgromadzeni w redakcji.

Naczelny "Wprost" Sylwester Latkowski powiedział dziennikarzom, że prowadzący przeszukanie chcąc odebrać redakcyjne komputery używali siły, mimo że próbował on tłumaczyć funkcjonariuszom, iż zabezpieczanie laptopów sparaliżuje pracę redakcji i uniemożliwi złożenie kolejnego numeru tygodnika. Jednocześnie Latkowski zaznaczył, że agentom ABW nie udało się zarekwirować jego laptopa oraz pendrive'a.

(mal)