Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo ws. nielegalnego nagrania rozmowy prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego z byłą wicepremier Elżbietą Bieńkowską. "Będziemy wyjaśniać przede wszystkim, gdzie odbyła się ta rozmowa oraz czy pokrzywdzeni żądają ścigania i ukarania sprawców" - podała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Renata Mazur.

Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo ws. nielegalnego nagrania rozmowy prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego z byłą wicepremier Elżbietą Bieńkowską. "Będziemy wyjaśniać przede wszystkim, gdzie odbyła się ta rozmowa oraz czy pokrzywdzeni żądają ścigania i ukarania sprawców" - podała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Renata Mazur.
Elżbieta Bieńkowska i Krzysztof Kwiatkowski /Tomasz Gzell /PAP

Nagraną rozmowę opublikowała w zeszłym tygodniu TV Republika. Poza Kwiatkowskim i Bieńkowską brało w niej udział dwóch urzędników z katowickiej delegatury NIK. Rozmowa, która - jak podawano - odbyła się w sierpniu 2013 roku, dotyczyła m.in. obsady stanowisk w Izbie.

Prok. Renata Mazur poinformowała, że w związku ze wszczęciem śledztwa cztery osoby - w tym Kwiatkowski i Bieńkowska - uczestniczące w rozmowie zostaną wezwane do prokuratury i przesłuchane. Będzie od nich przyjęta też deklaracja, czy składają wniosek o ściganie, czy też nie - zaznaczyła. Zgodnie z Kodeksem postępowania karnego, prokurator do czasu uzyskania wniosku o ściganie jest zobowiązany do podjęcia czynności zabezpieczających i w tym trybie prokurator mógł wszcząć śledztwo pomimo braku na tę chwilę wniosku o ściganie - wyjaśniła również prok. Mazur.

W sprawie wszczęto odrębne śledztwo, gdyż główne postępowanie dotyczące tzw. afery podsłuchowej wkrótce ma się zakończyć. Śledztwo to - dotyczące podsłuchiwania od lipca 2013 roku do czerwca 2014 roku w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki i biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych - jest przedłużone do 17 września. Nie planujemy już dalszego przedłużania tego śledztwa - poinformowała prok. Mazur.

W czerwcu informowano, że z ustaleń tego śledztwa wynika, że nagranych zostało ponad 100 spotkań, w których uczestniczyło około 90 osób. Zarzuty w nim postawiono czterem osobom - biznesmenowi Markowi Falencie, który według śledczych miał zlecić wykonanie nagrań, jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz wykonującym nagrania dwóm pracownikom restauracji - Łukaszowi N. i Konradowi L. Informowano również, że w sprawie przesłuchano 240 świadków, dokonano 35 przeszukań i przeprowadzono trzy eksperymenty procesowe. Uzyskano także 19 opinii kryminalistycznych.

Prokuratura w tej sprawie oczekuje wciąż na pomoc prawną z USA. Skierowany w styczniu do tego kraju wniosek o pomoc prawną dotyczy - jak informował prokurator generalny Andrzej Seremet - okoliczności związanych z "rejestracją domeny i aktywnością użytkowników serwisu internetowego, na którym magazynowane były pliki dźwiękowe zawierające bezprawnie podsłuchane rozmowy". Na razie nie przyszła odpowiedź na ten wniosek, ale ewentualny brak realizacji wniosku w żaden sposób nie wpłynie na bieg postępowania - zaznaczyła prok. Mazur.

(edbie)