"Wszyscy szalejmy z radości. To naprawdę największy sukces polskiego kina, jaki mogliśmy sobie wyobrazić" - tak minister kultury Małgorzata Omilanowska skomentowała zdobycie przez "Idę" Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. To potwierdzenie naszego głębokiego przekonania, że "Ida" zasługuje na wszystkie możliwe nagrody świata. Zebrała ich już kilkadziesiąt na wielu festiwalach, a Oscar jest absolutnym zwieńczeniem tego wielkiego sukcesu" - podkreśliła.

Jak stwierdziła Omilanowska, amerykańska nagroda dla "Idy" to także dowód na to, że "największe środowisko filmowe świata potrafi dostrzec w powodzi wielkich superprodukcji o gigantycznych budżetach, angażujących największe gwiazdy świata film, który ani nie epatuje nazwiskami światowych gwiazd, ani wielkością budżetu".

Pawlikowski udowodnił, że operując bardzo oszczędnymi środkami wyrazu, statyczną kamerą, biało-czarnym filmem, ograniczoną liczbą aktorów można opowiedzieć niezwykle intymną, kameralną historię o takiej sile uniwersalnego przekazu, że jest on czytelny dla ludzi pod każdą szerokością geograficzną. Ten film potrafi poruszyć ludzi różnych kultur i różnych cywilizacji - oceniła minister kultury. Wierzyłam bardzo mocno w zwycięstwo "Idy", ponieważ to jest nie tylko bardzo dobry film, ale też zawiera jedną z najbardziej poruszających scen śmierci, która - jak myślę - przejdzie do historii kina. Jeszcze za sto lat uczniowie szkół filmowych będą się uczyć, jak kręcić sceny odchodzenia człowieka z tego świata w oparciu o scenę z filmu Pawlikowskiego - podkreśliła.