Na mundialu w RPA trwa mecz Niemcy-Serbia. Przed spotkaniem tradycyjnie piłkarze odśpiewali hymny. Ale - też już tradycyjnie przynajmniej w niemieckiej drużynie - nie wszyscy. Milcząca część kadry oburza wielu Niemców.

Dziś hymnu nie śpiewali trzej piłkarze: Łukasz Podolski, Mehmet Özil i Sami Khedira, czyli zawodnicy polskiego, tureckiego i tunezyjskiego pochodzenia.

Jeszcze przed mundialem na ten temat w Niemczech rozgorzała dyskusja. Większość naszych zachodnich sąsiadów uważa, że wszyscy reprezentanci powinni śpiewać hymn. Sam legendarny Franz Beckenbauer wsparł te opinie, przypominając, że przed 26 laty zarządził wspólne śpiewanie narodowego utworu przez reprezentację.

Trener Joachim Loew mówi jednak, że rozmawiał o tym z piłkarzami, ale nikogo zmuszał nie będzie, bo trzeba uszanować, że chcą grać dla Niemiec, mimo że mają różne pochodzenie.

Po 4:0 z Australią dla kibiców - kto śpiewa, kto milczy przestało być istotne, bo skoro Podolski strzelił bramkę, a Ozil był najlepszy na boisku, to warto docenić, uszanować czy po prostu cieszyć się z tego efektywnego tygla kulturowego.