Hiszpania, Urugwaj czy Dania – takich rywali dla piłkarskiej reprezentacji chcieliby uniknąć nasi dziennikarze sportowi, którzy przygotowali dla Was swoje "grupy marzeń" i "grupy śmierci" przed losowaniem turnieju finałowego piłkarskich mistrzostw świata. W komentarzach czekamy także nasze typy!


Grupa Marzeń Janka Kałuckiego

Kostaryka - to idealna drużyna na rozpoczęcie mundialowej przygody. Z jednej strony kopciuszek zza oceanu, z drugiej rewelacja ostatnich mistrzostw świata. Drużyna, z którą Polska jeszcze nigdy nie przegrała, ale w oficjalnych statystykach to najbardziej utytułowany zespół strefy CONCACAF (po Meksyku i Stanach Zjednoczonych). Ekipa bez znanych piłkarze (może z wyjątkiem Keylora Navasa), ale której na pewno nie można lekceważyć. Nie chcę, aby „Biało-czerwoni” zaczynali turniej w Rosji na zbytnim rozluźnieniu, ponieważ może się to skończyć tak jak w 2002 roku (0:2 z Koreą Południową) albo w 2006 (0:2 z Ekwadorem).

Arabia Saudyjska - o ile w pierwszym meczu można się doszukiwać jakiś mocnych stron u Kostarykańczyków, tak Arabia Saudyjska jest absolutnie najsłabszą ekipą w całej 32-drużynowej stawce. Prawdę powiedziawszy nie wyobrażam sobie, aby Arabia Saudyjska zdobyła choćby punkt na mistrzostwach w Rosji. W składzie „Synów Pustyni” na próżno szukać jakichkolwiek znanych nazwisk. Jedyną znaną postacią jest trener Juan Antonio Pizzi (wcześniej selekcjoner reprezentacji Chile). Drużyna z Półwyspu Arabskiego jest na liście życzeń większości kibiców – idealny rywal na przypieczętowanie awansu (przy zwycięstwie w pierwszym meczu), albo odbudowanie pewności siebie (przy ewentualnej porażce w pierwszym meczu).

Anglia - bardzo bym chciał, aby na samym końcu, w meczu o pietruszkę nasza drużyna zmierzyła się z Anglią. Z drużyną z najwyższej półki. Po to się gra w finałach mistrzostw świata, aby toczyć wielkie mecze i odnosić historyczne zwycięstwa. Pamiętacie spotkanie z Niemcami na Euro 2016? Choć zakończyło się bezbramkowym remisem, to na samo wspomnienie mam gęsią skórkę. Pojedynki Lewandowskiego z Kane’em, Zielińskiego z Allim, Grosickiego z Lallaną – to mógłby być jeden z najciekawszych meczów fazy grupowej. Spotkania z Anglikami od kiedy pamiętam zawsze podnosiły ciśnienie. Teraz jest okazja aby wreszcie ich pokonać… ale z drugiej strony wierzę, że jeszcze przed pierwszym gwizdkiem „Biało-czerwoni” będą mieli zapewniony awans z grupy.

Grupa Marzeń Patryka Serwańskiego

Peru – ale wcale nie dlatego, że wszyscy mówią „to dla nas najlepszy zespół z II koszyka”. To po prostu świetna historia. Można wrócić do 1982 roku i bramek Zbigniewa Bońka. A piłkarsko? Pamiętam, jak cieszyliśmy się przed meczami z Koreą w 2002 i Ekwadorem w 2006. Wcale nie musi być łatwo, choć długa przerwa dzieląca Peruwiańczyków od ostatniego wyjazdu na taką imprezę powinna działać na naszą korzyść. Reprezentacja Adama Nawałki już wie, jak przygotować się do wielkiego turnieju. Dla piłkarzy z Peru to nieznana ścieżka.

Tunezja – znów polski wątek, bo przecież na początku eliminacji tamtejszą reprezentację prowadził Henryk Kasperczak. Pod koniec eliminacji Tunezyjczycy złapali zadyszkę i gdyby nie punkty wywalczone przez Polaka, mogłoby być kiepsko. To rywal, absolutnie w zasięgu którego można pokonać i to efektownie. Być może takie spotkanie pozwoliłoby zdobyć kilka bramek i nawiązać do zwycięstw w lat 80.

Korea Południowa – jak grać na mundialu, to grać na maksa. Jak pisać historię, to w takich meczach. Gdyby pojawiła się okazja na zmazanie plamy sprzed kilkunastu lat, byłoby świetnie, choć znów pod względem czysto sportowym nie byłoby lekko. Pamiętamy, jak skończył się mecz z Koreańczykami w 2002 roku. Wtedy jednak wracaliśmy do elity, a Jerzy Engel i jego sztab popełnili błędy. Teraz mamy piłkarzy ze światowego topu. Na pewno ewentualne pokonanie Korei byłoby też szczególne dla Tomasza Iwana, który teraz jest w sztabie kadry, a mundial sprzed lat decyzją Engela oglądał w telewizji.

Grupa Marzeń Pawła Pawłowskiego

Peru – po raz ostatni ta reprezentacja zagrała na mistrzostwach świata w 1982 roku! Wtedy rozgrywki zakończyła jeszcze w fazie grupowej. Według rankingu jest drugą najsilniejszą reprezentacją w drugim koszyku, ale myślę, że Polacy musieliby włożyć dużo więcej trudu w starcia z każdą z pozostałych reprezentacji z tego koszyka.

Iran – wydaje się być najsłabszą reprezentacją z tego koszyka. Choć do pokonania bez większego trudu byłaby pewnie także Tunezja.

Panama – zasady losowania zdecydowały, że to według mnie najsłabsza drużyna, która mogła znaleźć się w grupie z pozostałymi trzema.

Grupa śmierci Janka Kałuckiego

Hiszpania - absolutnie najlepsza drużyna z drugiego koszyka. Faworyt całego mundialu. Hiszpanie nie dali rywalom najmniejszych szans w kwalifikacjach, wygrywając 9 meczów i 1 remisując. Wylosowanie byłych mistrzów świata i Europy niestety wiązałoby się z automatyczną walką o drugie miejsce w grupie. Obiektywnie patrząc - jedynym piłkarzem, który mógłby się równać z hiszpańską jedenastką, jest Robert Lewandowski. Nawet sam Zbigniew Boniek zdradził, że gdyby Polska wylosowałaby Hiszpanię, zareagowałby używając mało parlamentarnego słownictwa.

Senegal - w moim przekonaniu czarny koń całego turnieju. Gdzie nie spojrzeć młodzi i utalentowani zawodnicy. Koulibaly (Napoli), Sane (Hannover 96), Mbodji (Anderlecht), Kouyate (West Ham), N’Doye (Birmingham City), Gueye (Everton), Niang (AC Milan wypożyczony do Torino), Diafra (West Ham), Sakho (Crystal Palace) – wszyscy wymienieni to znakomici piłkarze, a jeszcze jest niekwestionowana gwiazda, czyli Sadio Mane (Liverpool). Niektórzy kibice pamiętają jak „Lwy” świetnie spisywały się na mistrzostwach w Korei i Japonii. Tym razem może być podobnie.

Japonia - do końca zastanawiałem się, czy gorzej by było, gdyby Polacy wylosowaliby Japonię czy wyżej sklasyfikowaną Australię. Postawiłem jednak na reprezentację z Kraju Kwitnącej Wiśni z trzech powodów. Po pierwsze: Australijczycy w chwili obecnej nie mają trenera. Po drugie: ekipa Socceroos gra w bardzo europejskim stylu. Po trzecie wreszcie: Japończycy awans na mundial przypieczętowali pokonując Australię 2:0. Grają nieprzerwalnie w finałach mistrzostw świata od 1998 roku, a w ekipie „Niebieskich Samurajów” jest kilku świetnych piłkarzy jak Shinji Kagawa, Keisuke Honda czy Shinji Okazaki. Azjatycki styl w najlepszym wydaniu bazuje głównie na szybkiej kombinacyjnej grze. Stateczni i wyrachowani podopieczni Adma Nawałki mogą mieć z takimi przeciwnikami sporo problemów.

Grupa śmierci Patryka Serwańskiego

Urugwaj lub Kolumbia – futbol latynoamerykański na mundiali może nam się odbić czkawką. Pokazały to już mecze towarzyskie z początku listopada. Na mistrzostwach od takich drużyn moglibyśmy dostać poważną lekcję. Obie reprezentacje mają turniejowe doświadczenie i wielkie gwiazdy. Urugwaj na pewno zagrałby z nami zdecydowanie inaczej niż w listopadowym sparingu.

Dania – nasi rywale z eliminacji rozkręcili się na tyle by zająć w grupie 2. miejsce i przejść pomyślnie barażowy dwumecz. Do tego we wrześniu zlali nas 4:0 w Kopenhadze. Zdecydowanie najgorszy wybór z III koszyka. Szczególnie, że drużyna robi postępy i za pół roku może być jeszcze mocniejsza. Christian Eriksen – jeśli Duńczycy odpowiednio przygotują się do turnieju – może być jedną z jego największych gwiazd. 25-latek może przecież w ten sposób przypieczętować transfer z Tottenhamu do jeszcze mocniejszej drużyny.

Nigeria – jeśli tym razem nikt nie będzie kłócić się o pieniądze, to mogą być groźni. Silni, ale i dobrzy technicznie. W reprezentacji kilku bardzo znanych i utalentowanych zawodników. Super Orły o 1990 roku tylko raz nie zagrali na mundialu. Mają doświadczenie i potrafią wychodzić z grupy. Tak było też w 2014 roku, kiedy zostawili w tyle Bośnię i Hercegowinę oraz Iran. Mogliby nam sprawić kłopoty.

Grupa śmierci Pawła Pawłowskiego

Urugwaj – choć 10 listopada na PGE Narodowym padł bezbramkowy remis, to można było zaobserwować kilka przebłysków geniuszu Urugwajczyków. Mnie zapadł w pamięć np. spektakularny strzał Gastona Silvy, który fenomenalnie wybronił Artur Boruc. Warto pamiętać, że do Cavaniego na mistrzostwach dołączy jeszcze Suarez.

Dania – wszyscy pamiętamy eliminacyjny łomot, jaki Duńczycy spuścili rozkojarzonym Polakom w eliminacjach. I ten argument chyba wystarczy, bo gorszy dzień biało-czerwonych w meczu z Danią może oznaczać katastrofę. Dania oznaczona jest gwiazdką, bo niefajnie byłoby trafić jeszcze na Islandię (i nadal nie mogę zdecydować się, kto jest groźniejszy). To kraj o populacji podobnej do Bydgoszczy, ale naród dumny i waleczny (cytując klasyka). Pamiętamy ich występ na ME we Francji, kiedy dopiero zatrzymali ich gospodarze, a i tak Islandczykom udało się strzelić 2 bramki.

Nigeria – mają swojego cudotwórcę. Gernot Rohr jest trenerem, który odbudował będącą w kryzysie reprezentację. Mają też kilka gwiazd i są najlepszą możliwą (zasada maksymalnie dwóch drużyn z Europy) reprezentacją z czwartego koszyka.

***

(j.)