„Przez 5 lat nie powiedziano ani słowa o pomniku, nagle w ciągu miesiąca-dwóch podjęto decyzję, która już jest nieodwołalna. Dlaczego tak postąpiono z nami?” – mówi w rozmowie z RMF FM Justyna Kazana, córka szefa protokołu dyplomatycznego MSZ, który zginął w Smoleńsku. Apeluje, by wstrzymać prace i jeszcze raz przedyskutować lokalizację pomnika ofiar katastrofy, jego koszty i wizję – ze wszystkimi rodzinami. Tymczasem władze Warszawy mówią, że decyzja w tej sprawie jest już ostateczna.

Zobacz również:

Na pewno nie jest to pomnik, na który się my rodziny zgadzamy i akceptujemy - mówi Justyna Kazana o monumencie, który ma stanąć przy zbiegu ulic Trębackiej i Focha. Jak dodaje, dużo większą akceptację mógłby uzyskać projekt pomnika świateł przed Pałacem Prezydenckim. Taka forma upamiętnienia byłaby też dużo tańsza.

Przedstawiciele rodzin smoleńskich, z którymi rozmawiał nasz dziennikarz, są zaskoczeni, że sprawa budowy pomnika po kilku latach niemocy nagle nabrała błyskawicznego tempa. Wiążą taką zmianę nastawienia z kampanią wyborczą.

Jak dowiedział się reporter RMF FM, część rodzin, która wystosowała list do prezydenta, teraz wycofuje swoje poparcie dla budowy monumentu przy zbiegu ulic Trębackiej i Focha. Rodziny zmieniły zdanie z kilku powodów. M.in. dlatego, że lokalizacja wskazana przez władze Warszawy - jak tłumaczą - nie tylko nie jest prestiżowa, ale też niezbyt fortunna - na tyłach Krakowskiego Przedmieścia, gdzie dziś jest pętla autobusowa.

(mn)