We wtorek Międzypaństwowy Komitet Lotniczy przekaże w Moskwie kolejne dokumenty dotyczące katastrofy prezydenckiego Tu-154M pod Smoleńskiem. Na razie nie wiadomo dokładnie, jakie będą to materiały.

Pułkownik Edmund Klich, przedstawiciel Polski akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym, informował niedawno, że MAK przygotowuje się do przekazania dwóch dokumentów dotyczących samolotu: instrukcji technicznej i instrukcji użytkowania w locie. Obie znajdowały się na pokładzie rozbitej maszyny. Nie wiadomo natomiast, czy wśród materiałów będzie książka eksploatacyjna samolotu. Zawiera ona zapis przeglądów i napraw maszyny. Wiceprzewodniczący MAK Oleg Jermołow powiedział w zeszłym miesiącu, że książka pozostanie w siedzibie MAK tam do końca badań.

Dokumenty z Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego trafią do Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego w Warszawie. Komisja ta niezależnie od Rosjan oraz prokuratur obu krajów wyjaśnia przyczyny i okoliczności katastrofy polskiego samolotu. Jej pracami kieruje minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller.

W lipcu Klich wystosował pismo do władz Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, w którym zwrócił się o udostępnienie materiałów z postępowania MAK. W sierpniu ponowił swój wniosek. Prosił m.in. o dokumentację lotniska w Smoleńsku, raport z oblotów technicznych tego lotniska, zapis rozmów z wieży kontroli lotów w dniu katastrofy i protokoły przesłuchań świadków.

Odpowiadając na pierwsze z pism Klicha, Międzypaństwowy Komitet Lotniczy wyjaśnił, że nie wszystko może udostępnić, bo lotnisko w Smoleńsku jest obiektem wojskowym.