Podkomisja Antoniego Macierewicza wysłała kilka wezwań na przesłuchania. Wezwania zostały sformułowane w tak charakterystyczny sposób, że prawdopodobnie więcej z przesłuchań dowiedzą się przesłuchiwani niż przesłuchujący. Na przykład w kluczowej sprawie - o co chodzi?

Pilne, czyli na wczoraj

W ostatnich dniach przynajmniej dwóch posłów PO i jeden dziennikarz otrzymali różniące się tylko porą wezwania, opatrzone poważnie brzmiącą adnotacją: "PILNE. Dotyczy wezwania na przesłuchanie przez Podkomisję".

Pismo, skierowane do dziennikarza Jacka Czarneckiego, było tak pilne, że wezwanie na przesłuchanie w poniedziałek dotarło do niego we wtorek, a więc dzień po terminie. Posłów PO Cezarego Tomczyka i Pawła Suskiego wezwano na Kolską 13, gdzie mieści się siedziba MON-owskiej Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego, na dziś. Pierwszy miał się tam stawić o 13:00, drugi o 15:00. Jacek swoją szansę chwilowo stracił, posłowie mają jednak okazję dowiedzieć się, o co właściwie podkomisji chodzi, bo z pisma nijak się tego wywnioskować nie da.

Większość treści pisma, określonego przez autora Antoniego Macierewicza jako wezwanie, zawiera wyliczenie jego podstaw prawnych. Niestety, żadna z nich nie dotyczy konieczności stawienia się na przesłuchanie, a autor nawet tego określenia nie jest pewien i na końcu posługuje się już znacznie mniej surowym terminem "wysłuchanie".

Decyzja, której nie ma

Jako podstawy pilnego pisma autor przytacza szereg przepisów, których związek z takim trybem działania jest co najmniej dyskusyjny. Antoni Macierewicz oświadcza bowiem, że wezwanie związane jest z działaniem podkomisji, powołanej decyzją MON. Podaje jej numer i datę wydania i rzecz mogłaby robić na odbiorcach wrażenie, gdyby decyzja ta była dla odbiorców dostępna i znana. Tak jednak nie jest - takiej decyzji nie ma w Dzienniku Urzędowym MON i nigdy jej tam nie było, ponieważ jest tajna, podobnie jak wszystkie jej poprzedniczki. To przez to m.in. od roku nie jest znana nawet lista członków podkomisji.

Podstawy prawne od Sasa...

Zdaniem Antoniego Macierewicza podstawą do wezwania na przesłuchanie przez podkomisję jest ustawa Prawo Lotnicze. Autor przywołuje jej art. 1, mówiący ogólnie, czego ono dotyczy, oraz dwa inne jego przepisy.

Pierwszy, art. 137 ust. 1 brzmi: Organy administracji publicznej i inne państwowe i samorządowe jednostki organizacyjne oraz przedsiębiorcy są obowiązani do współdziałania z Komisją i udzielania jej niezbędnej pomocy.

Sęk w tym, że ani Jacek Czarnecki, ani żaden z posłów nie jest ani organem administracji publicznej, ani przedsiębiorcą. Posłowie mogą się przy tym nawet powołać na wyroki sądów administracyjnych. Jako podstawa groźnie brzmiącego "wezwania na przesłuchanie" ten przepis jest więc bezużyteczny.

...do lasa

Drugi z przywołanych jako podstawa wezwania przepis Prawa Lotniczego to art. 136 ust. 1 pkt 7, mówiący o przesłuchiwaniu świadków. Też brzmi dobrze, ale także nie nadaje się na podstawę wzywania na przesłuchanie, bo cały art. 136 mówi: Członkowie Komisji, po okazaniu legitymacji członka Komisji, są upoważnieni do... - po czym następuje wyliczenie czynności, dokonywanych na miejscu wypadku lotniczego: jeśli się wylegitymują, członkowie Komisji mają prawo dostępu do wraku, rejestratorów, badania szczątków, sporządzania spisów części, zapoznawania się z wynikami badań innych służb etc., a także przesłuchiwania świadków.

Z samego faktu, że członek Komisji, pokazując legitymację zabezpieczającym miejsce wypadku strażakom, ma prawo zbliżyć się do rozbitej maszyny albo przesłuchać świadka katastrofy nie wynika jeszcze, że ma też prawo niemal 10 lat później wzywać "pilnie" na przesłuchanie kogoś, kogo tam z pewnością nie było.

Wykaz podstaw prawnych wezwania jego autor uzupełnił jeszcze rozporządzeniem szefa MON ws. organizacji i działania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. W niej jednak nie ma nawet słowa na temat przesłuchiwania świadków.

Więc o co chodzi?

Merytorycznie wezwanie zostało wystosowane "w celu udzielenia informacji koniecznych do wyjaśnienia zdarzenia lotniczego z dnia 10 kwietnia 2010 r.". Wszyscy wezwani zdradzają spore zaciekawienie swoim związkiem ze sprawą, bo wszyscy 10 kwietnia 2010 przebywali w Polsce. Żaden też właściwie nie wie, w jakim charakterze zostaną przesłuchani bądź wysłuchani.

Posłowie Tomczyk i Suski idąc na dzisiejsze przesłuchanie/wysłuchanie mają też szansę na dowiedzenie się więcej od przesłuchujących niż vice versa - choćby dlatego, że nawet oni, posłowie i członkowie sejmowej Komisji Obrony Narodowej, nie mają przed wizytą na Kolskiej pojęcia, kto zasiada w podkomisji, której szef ich tak niebanalnie i pilnie wezwał.


Poniżej jedno z wezwań:

Opracowanie: