Prezes Prawa i Sprawiedliwości został przesłuchany w warszawskiej prokuraturze w sprawie telefonu brata, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie samolotu 10 kwietnia 2010 roku. Jarosław Kaczyński potwierdził wniosek o ściganie w sprawie dotyczącej połączeń, wykonywanych z telefonu prezydenta już po katastrofie w Smoleńsku.

Reprezentujący Kaczyńskiego mec. Rafał Rogalski mówił wcześniej, że przesłuchanie będzie dotyczyło kwestii formalnych, a prezes PiS złoży wniosek o ściganie w sprawie "bezprawnego uzyskania dostępu do informacji" z poczty głosowej telefonu. Kaczyński ma status "wykonującego prawa pokrzywdzonego".

Prokuratura sprawdza kto manipulował przy telefonie prezydenta

Postępowanie dotyczące połączeń z telefonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku po katastrofie w Smoleńsku podjęła w połowie maja Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Ma ona wyjaśnić, kto mógł użyć tego telefonu. Informacje o "manipulacjach" przy telefonie Lecha Kaczyńskiego 10 i 11 kwietnia 2010 roku w Rosji i odsłuchiwaniu poczty głosowej pojawiły się w mediach na początku maja.

"W wyniku przeprowadzonych czynności procesowych ustalono, że w dniu 10 kwietnia 2010 r., po katastrofie, miały miejsca dwa połączenia wychodzące: pierwsze o godz. 12.46, a drugie o godz. 16.24 czasu polskiego; a w dniu 11 kwietnia 2010 r. jedno połączenie wychodzące o godz. 12.18 czasu polskiego z telefonu użytkowanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego właścicielem była Kancelaria Prezydenta, i były to połączenia z pocztą głosową" - informowała wtedy prokuratura wojskowa.

Prokuratura pod koniec maja otrzymała oficjalny wniosek Kancelarii Prezydenta o ściganie osoby łączącej się z pocztą głosową telefonu prezydenta. Ponieważ aparat był własnością kancelarii, to ona składała wniosek co do przestępstwa kradzieży impulsów. Prokuratura okręgowa otrzymała także materiały i dowody z prokuratury wojskowej oraz ABW - m.in. zapoznano się z trzema opiniami ABW dotyczącymi telefonu prezydenta Kaczyńskiego.

Wcześniej - w grudniu zeszłego roku - stołeczna prokuratura okręgowa odmówiła, z powodu braku cech przestępstwa, wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanej kradzieży impulsów na szkodę Kancelarii Prezydenta. W maju Prokuratura Generalna poleciła jednak stołecznej prokuraturze apelacyjnej przeanalizowanie tej decyzji. Po analizie prokuratura apelacyjna uznała, że decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa była przedwczesna.