W śledztwie dotyczącym połączeń z telefonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego po katastrofie w Smoleńsku konieczne będzie przesłuchanie obywateli Rosji. Tak wynika z pisma prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta do sejmowej komisji sprawiedliwości.

Sejmowa komisja debatowała na temat postępowania warszawskiej prokuratury w sprawie podejrzenia korzystania z telefonu prezydenta po katastrofie smoleńskiej. Posiedzenie komisji odbyło się bez udziału przedstawicieli Prokuratury Generalnej i resortu sprawiedliwości. Prokurator generalny przesłał do komisji pismo informujące o aktualnym stanie tego postępowania.

Konieczne będzie zwrócenie się do strony rosyjskiej o udzielenie informacji dotyczących osób dysponujących tym telefonem od momentu jego zabezpieczenia do czasu przekazania stronie polskiej, a następnie przesłuchanie ich w drodze pomocy prawnej - napisał Seremet w swym piśmie.

Nieobecność przedstawicieli prokuratury i ministerstwa wywołała protesty posłów PiS, z kolei przedstawiciele PO wnioskowali o zamknięcie posiedzenia. Ostatecznie prowadzący obrady wiceprzewodniczący komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) zdecydował o przerwaniu posiedzenia do czasu, aż pojawią się na nim osoby, które - jak powiedział - powinny się stawić.

Postępowanie dotyczące połączeń z telefonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku po katastrofie w Smoleńsku podjęła w połowie maja Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Ma ona wyjaśnić, kto mógł użyć tego telefonu. Informacje o "manipulacjach" przy telefonie Lecha Kaczyńskiego 10 i 11 kwietnia 2010 roku w Rosji i odsłuchiwaniu poczty głosowej pojawiły się w mediach na początku maja. Po katastrofie, miały miejsca dwa połączenia wychodzące: pierwsze o godz. 12.46, a drugie o godz. 16.24 czasu polskiego. "W dniu 11 kwietnia 2010 roku jedno połączenie wychodzące o godz. 12.18 czasu polskiego z telefonu użytkowanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego właścicielem była Kancelaria Prezydenta, i były to połączenia z pocztą głosową" - informowała wtedy prokuratura.

Wcześniej - w grudniu zeszłego roku - stołeczna prokuratura okręgowa odmówiła, z braku cech przestępstwa, wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanej kradzieży impulsów na szkodę Kancelarii Prezydenta.