Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie jest gotowy skończyć swoją opinię bez oryginałów czarnych skrzynek tupolewa - ustalili reporterzy śledczy RMF FM. Wszystko jednak zależy od decyzji prokuratury. Informacje o tym, by zakończyć opinię, choć polscy eksperci nie mają dowodów, bo te znajdują się w Moskwie, pojawiły się po rozmowach prokuratora generalnego z premierem.

Instytut jest gotowy zakończyć ekspertyzę. Nasi biegli są niezależni i niezawiśli, ale wykonują polecenia prokuratury - mówi naszym dziennikarzom dyrektor instytutu Maria Kała. Jeżeli cokolwiek chcą zmienić, to muszą się z prokuraturą porozumieć. Co prokuratura sobie zażyczy, tak będzie - podkreśla.

Po tym, jak Donald Tusk zadeklarował wsparcie majowej wizyty prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta w Moskwie, pojawiły się nieoficjalne informacje, że prokuratorzy nie będą już czekać na decyzję Rosjan, by dopuścić ekspertów z instytutu do czarnych skrzynek. Miała to być odpowiedź na brak jakiejkolwiek reakcji strony rosyjskiej na nasze prośby.

Jak jednak przyznał w rozmowie z naszym dziennikarzem kapitan Marcin Maksjan, śledczy nie zamierzają na razie rezygnować z wglądu do czarnych skrzynek. Co więcej, w tej chwili trwają nawet rozmowy z Rosjanami, by wreszcie doszło do tej ważnej dla nas decyzji. O efektach tych rozmów prokurator nie chciał jednak mówić, zaznaczając jedynie, że wkrótce powinniśmy usłyszeć oficjalną wiadomość dotyczącą dopuszczenia biegłych do dowodów.

Kluczowe jednak wydaje się stwierdzenie szefowej instytutu, który jeszcze niedawno deklarował, że aby wydać opinię w pełni rzetelną, trzeba potwierdzić prawdziwość kopii nagrań z kokpitu z istniejącymi oryginałami.