"Jest troszeczkę arogancji w wypowiedziach, w których węgierski rząd mówi, że sam sobie poradzi z kryzysem. Może być z tym trudno" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Berendą analityk rynkowy Adam Narczewski, który pracuje w Budapeszcie."Podejmowanie takich decyzji, jakie podejmuje rząd Orbana, może mieć miejsce w czasach spokojnych. Ale kiedy mamy nerwową sytuację na całym świecie, takie decyzje powodują, że izolacja Węgier na rynku finansowym rośnie".

Krzysztof Berenda: Jak problemy Węgier komentuje się w Budapeszcie? Czy przy tym rekordowo słabym forincie i oprocentowaniu 10-letnich obligacji, które już sięgnęło 11,3 procent, na Węgrzech jest jakieś odczucie, że ten kraj może upaść, zbankrutować? Mówimy o odczuciu rynku finansowego.

Adam Narczewski: Jeżeli chodzi o rynek węgierski, to te spadki są spowodowane głównie inwestorami zagranicznymi, którzy coraz mniej wierzą rządowi węgierskiemu. Te obawy nasilają się przede wszystkim po decyzjach politycznych, a nie decyzjach gospodarczych. Inwestorzy lokalni i traderzy na rynku międzybankowym kupują spokój, ale zdają sobie sprawę, że te spadki, które obserwujemy, i wysokie rentowności obligacji są spowodowane nie, de facto, sytuacją gospodarczą kraju, ale tak naprawdę decyzjami rządu Victora Orbana. To powoduje niepokój inwestorów zagranicznych, którzy powoli wycofują się z tego rynku.

Wiele będzie zależało od negocjacji z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, które mają się rozpocząć jeszcze w styczniu. Miejscowi gracze liczą na to, iż dojdzie do porozumienia. Rząd Victora Orbana pewnie będzie musiał spuścić troszkę z tonu i pójść na pewne ustępstwa, aby do tego doszło. Aczkolwiek przedstawiciele rządu węgierskiego w wypowiedziach swoich raczej negują potrzebę pomocy MFW. Zdają sobie sprawę, że mogą sobie sami poradzić z kryzysem. Pamiętajmy o tym, że rząd węgierski posiada w swoim arsenale akcje czy też pakiety sporych spółek węgierskich, takich jak bank OTP czy MOL - wielki koncern energetyczny. Na rynku międzybankowym mówi się, iż w razie potrzeby te pakiety mogą zostać sprzedane. Zdają sobie sprawę, że to wygląda źle za granicą, widać to po odpływającym kapitale, natomiast jeszcze spokój jest zachowany i czekają na ustalenia z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.

Mówimy o tych możliwych ustępstwach wobec MFW i Komisji Europejskiej. Mówił pan o tej możliwej sprzedaży części udziałów w państwowych spółkach czy pozbyciu się ich. A czy w sytuacji tych wskaźników rynkowych, np. słabego forinta, czy są tam jakieś głosy, że Victor Orban może podjąć jakieś kolejne kontrowersyjne albo nietypowe decyzje, które znów mogą zaskoczyć rynek w jedną lub drugą stronę?

Rząd Victora Orbana zaskakuje praktycznie w każdym miesiącu, w związku z tym trudno prognozować, czy do kolejnych decyzji dojdzie. Raczej mówi się o ustępstwach, które rząd będzie musiał spełnić, aby dostać linię kredytową MFW. Nie było tak źle odbierane, kiedy wprowadzono podatek chipsowy (czyli podatek od chipsów, słodyczy i podobnej niezdrowej żywności - RMF FM), kiedy wprowadzano wyższe podatki od banków i wielkich koncernów. Natomiast ostatnie decyzje - zmiana konstytucji, zdelegalizowanie Partii Socjalistycznej - to są już decyzje polityczne i zaczyna się to nie podobać inwestorom. Ma to wpływ na inwestycje, na to, co się dzieje na rynku i jak zagranica postrzega rynek węgierski, który staje się rynkiem, z którego zaczynają wychodzić.

Rząd na pewno musi podjąć jakieś decyzje, żeby uspokoić sytuację. Uspokaja, twierdzi, że ma wszystko pod kontrolą. Niestety, jest troszeczkę arogancji w wypowiedziach, w których rząd mówi, że sobie sam poradzi z tym kryzysem. Może być z tym trudno. Podejmowanie takich decyzji, jakie podejmuje rząd Orbana, może mieć miejsce w czasach spokojnych, kiedy na rynkach aż tak się nie dzieje. Ale kiedy mamy nerwową sytuację na całym świecie, przede wszystkim w Europie, takie decyzje powodują, że zmienność jest coraz większa i izolacja Węgier na rynku finansowym również się zwiększa.

Czy te wszystkie zmiany, wprowadzane przez Victora Orbana, i z drugiej strony ta sytuacja rynkowa powodują, że popularność Orbana na Węgrzech rośnie czy maleje? Czy jest możliwy taki scenariusz, że teraz Orban straci niedługo władzę, przyjdzie ktoś inny i odwróci te wszystkie decyzje, które tak się nie spodobały inwestorom?

Pamiętajmy, iż partia Fidesz, której przewodzi Victor Orban, objęła władzę po skandalu związanym z Partią Socjalistyczną, która rządziła poprzednio. Społeczeństwo, kiedy szło do urn głosować, głosowało tak naprawdę nie za partią Orbana, ale przeciwko socjalistom - stąd większość w parlamencie, którą partia posiada obecnie. Na pewno popularność po tego typu decyzjach zmalała. Ludzie zwykli, tacy, którzy nie mają do czynienia z rynkami finansowymi na co dzień, jeszcze wspierają partię Fidesz. Natomiast ludzie, którzy żyją finansami i są na rynku finansowym, już coraz sceptyczniej podchodzą do decyzji, które podejmuje rząd i objęcie drugiej kadencji przez gabinet Orbana po tego typu decyzjach może być trudne.

Adam Narczewski - od 1 stycznia 2011 Managing Director w X-Trade Brokers Hungary. Analityk rynkowy, zakładający w Budapeszcie filię polskiego domu maklerskiego.