Podczas wtorkowej wizyty kanclerz Angeli Merkel w Atenach nie padną obietnice złagodzenia programu bolesnych reform - zapowiedzieli politycy niemieckiej chadecji. "Wizyta nie służy temu, by przywieźć Grekom prezenty" - stwierdził szef frakcji chadeckiej Volker Kauder.

Według Kaudera, Merkel zamierza rozmawiać z władzami Grecji o tym, jak kraj może dotrzymać zobowiązań, które są warunkiem otrzymania kolejnej raty międzynarodowej pomocy finansowej. Dla Greków najlepiej będzie, jeśli dotrzymają tego, co zostało uzgodnione - podkreślił niemiecki polityk.

Także premier Bawarii i szef chadeckiej partii CSU Horst Seehofer powiedział, że nie oczekuje ze strony Merkel żadnych ustępstw w sprawie greckiego programu reform i oszczędności. Przypomniał, że decyzja o wypłacie następnej raty wsparcia z pakietu ratunkowego dla Grecji zapadnie na podstawie raportu trojki, czyli ekspertów Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i MFW, którzy oceniają postępy Grecji we wdrażaniu uzgodnionych reform i oszczędności. Mamy jasno ustaloną kolejność. Najpierw pracuje trojka, a potem zobaczymy, jak należy to ocenić - stwierdził.

Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble powtórzył z kolei w wywiadzie dla rozgłośni rbb-Inforadio, że dopiero wtedy, gdy zostanie udowodnione, że Grecja spełnia wymogi oszczędnościowe, zostanie jej wypłacona następna rata pomocy finansowej w wysokości 31,5 mld euro. Dodał, że wprawdzie Niemcy chcą pomóc Grekom w budowie sprawnej administracji, ale "kiedyś kraj ten musi stanąć na własnych nogach". Grecja nie może być beczką bez dna - podkreślił Schaeuble.

Opozycja o solidarności

Inne zdanie na temat wizyty Merkel w Atenach ma niemiecka opozycja. Według niej, wizyta powinna być jasnym sygnałem wsparcia dla tego kraju. W pierwszym rzędzie Merkel powinna mówić o solidarności i powiedzieć: tak, ja jako kanclerz federalna chcę, by Grecja pozostała w strefie euro - podkreśliła szefowa frakcji Zielonych Renate Kuenast w rozmowie z telewizją ARD.

Polityk socjaldemokracji Carsten Schneider uważa zaś, że wizyta Merkel jest spóźniona. Po raz ostatni niemiecka kanclerz odwiedziła Grecję w 2007 roku. Kryzys panuje od 2009 roku. Dawanie rad tylko zza biurka w Berlinie to obraza - stwierdził Schneider.

Zaostrzone środki bezpieczeństwa

Wizycie Merkel, uważanej w Grecji za symbol bolesnej polityki cięć, towarzyszyć będą demonstracje przeciwników reform, w tym lewicowej koalicji SYRIZA i związków zawodowych.

Niemiecki dziennik "Bild" pisze o zwiększonych środkach bezpieczeństwa. Jak twierdzi, z niemiecką kanclerz poleci do Aten więcej ochroniarzy, niż zazwyczaj. Droga przejazdu kolumny z lotniska w stolicy Grecji do budynków rządowych będzie całkowicie zamknięta dla zwykłego ruchu, a kolumnę mają też ochraniać śmigłowce. Na dachach siedziby premiera (Antonisa) Samarasa ulokowani zostaną snajperzy - pisze "Bild". Według gazety, wzmocniona zostanie również ochrona ambasady Niemiec i Instytutu Goethego w Atenach. Jak twierdzą media, greckie władze zmobilizowały do ochrony porządku podczas wizyty Merkel 7 tysięcy policjantów. Podobne środki bezpieczeństwa wprowadzono w stolicy Grecji po raz ostatni w 1999 roku w czasie wizyty ówczesnego prezydenta USA Billa Clintona.

Greccy emeryci spalili flagę UE

Dzień przed przyjazdem do Aten Angeli Merkel w mieście demonstrowało kilkuset greckich emerytów. W proteście przeciw planowanym oszczędnościom przemaszerowali do siedziby UE w Atenach i spalili unijną flagę.

O zorganizowanie protestów przeciw nowym cięciom budżetowym apelowały dwie największe greckie centrale związkowe.

Bardzo zadłużona Grecja liczy na międzynarodową pomoc finansową. Od zmniejszenia przez Ateny wydatków budżetowych o ponad 11,5 mld euro w latach 2013-2014 Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy uzależniają wypłacenie krajowi kolejnej transzy drugiego pakietu ratunkowego, wynoszącej 31,5 mld euro. Premier Grecji ogłosił w piątek, że bez kolejnej transzy pomocy finansowej Grecji wystarczy pieniędzy do końca listopada.