Warszawski sąd uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. głośnego posiedzenia Sejmu z 16 grudnia 2016 roku, podczas którego uchwalono ustawę budżetową. Śledczy, uzasadniając decyzję o umorzeniu, podkreślali, że obrady miały prawidłowy przebieg, a przeniesienie ich do Sali Kolumnowej było zgodne z prawem.

Chodzi o głośne posiedzenie Sejmu z 16 grudnia 2016 roku. W związku z planami wprowadzenia ograniczeń w pracy dziennikarzy w Sejmie i wykluczeniem z obrad posła PO Michała Szczerby opozycja rozpoczęła wówczas blokowanie sejmowej mównicy. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, tam również przeprowadzono głosowanie m.in. nad ustawą budżetową na 2017 rok. Opozycja podnosiła później, że głosowania te były nielegalne m.in. z powodu braku kworum.


Sędzia warszawskiego sądu okręgowego Igor Tuleya w uzasadnieniu uchylenia umorzenia śledztwa, stwierdził, że skarżący słusznie wskazali, iż "uzasadnienie zaskarżonego postanowienia skupia się w znacznej mierze, na prezentowaniu negatywnych działań i inicjatyw posłów wywodzących się z ugrupowań opozycyjnych oraz na poszukiwaniu uzasadnienia i usprawiedliwienia dla działań podejmowanych przez posłów bądź członków organów Sejmu wywodzących się z obecnej większości parlamentarnej".

Tuleya dodał, że w ocenie sądu "nie wyjaśniono w sposób przekonujący z jakiego powodu, kiedy faktycznie i kto rzeczywiście podjął decyzję o przeniesieniu obrad do Sali Kolumnowej". Wątpliwości sądu potęgują nie tylko kontestowane, dyskusyjne okoliczności wykluczenia posła Szczerba z obrad Sejmu - która to decyzja stała się impulsem do reakcji posłów opozycji, zresztą łatwej do przewidzenia - mówił.

Powołał się równocześnie na zeznania posłanki PiS Krystyny Pawłowicz. Sędzia dodał, że według niego są one kluczowe w tej "zupełnie pominiętej" przez prokuraturę kwestii. Pani świadek Pawłowicz zeznaje: "O tym, że tam mogą odbyć się obrady mówiono już od rana tego dnia; wiem, że ta sala była też od rana przygotowywana pod ewentualne obrady Sejmu. O tym, że obrady mogą być w Sali Kolumnowej wiedziałam na pewno już koło południa tego dnia. Była to w mojej ocenie wiedza powszechna dla posłów, którzy byli w Sejmie". Zapewne dla posłów partii rządzącej - powiedział sędzia.

Przytoczył też zeznania jednej z pracownic Sejmu, z których wynika, że po godzinie 16, w trakcie przerwy zarządzonej przez marszałka Sejmu, otrzymała polecenie pilnego przygotowania kart do głosowania ręcznego. Wtedy nie było jeszcze decyzji o przeniesieniu obrad do Sali Kolumnowej, jedynie informacja, że taka sytuacja może zaistnieć - powiedział sędzia.

Zawiadomienie w tej sprawie złożyły m.in. PO i Nowoczesna, a postępowanie prowadzone było od 19 grudnia ubiegłego roku. Dotyczyło przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków służbowych oraz działania na szkodę interesu publicznego przez funkcjonariuszy publicznych.

W sierpniu warszawska prokuratura okręgowa poinformowała jednak, że zdecydowała o umorzeniu śledztwa z powodu braku znamion czynów zabronionych i niepopełnienia czynów wskazanych w zawiadomieniach.

Prokuratura oceniła, że we wszystkich przeprowadzonych w Sali Kolumnowej głosowaniach - w tym nad ustawą budżetową - "brała udział wystarczająca do podjęcia decyzji liczba posłów - od 236 do 237, a więc zostało zapewnione tzw. kworum".

Teraz rzecznik tej prokuratury Łukasz Łapczyński poinformował o uchyleniu decyzji o umorzeniu. Dodał, że z przekazanych mu informacji wynika, że sąd odroczył sporządzenie pisemnego uzasadnienia tej decyzji.


(e+mpw)